Słońce zza mgielnej zasłony
promieniami krasi świat,
rodzi się nowy dzień jesienią złocony
wielobarwne, martwe liście zostawiają ślad.
W tym spotkaniu życia i umierania
jest coś co wzrusza i zastanawia
i kot figlujący wśród martwych liści
i lustro stawu i rosy łzy na winorośli.
A ja stoję i patrzę zauroczony
choć wiem, że to świat realny... i bajeczny,
czuję się jak pięknej jesieni narzeczony
i gotów jestem nie zdradzić jej... aż do zimy.
A póki co chwytam za grabie
i buduję szeleszczący kopiec,
słońce coraz wyżej - mgły nie ma prawie -
przede mną piękny dzień !
cieszę się jak mały chłopiec...
choć mam przecież sporo lat.