Wychodzi na to, że jestem robak przy Panu, bo przecież Pan wie lepiej. Pan nieomylnie oddziela literackie ziarno od plewy - wielki to dar, zwłaszcza że nie samozwańczy. Pan jest strażnikiem Gustu, westalką Wysokiego Poziomu, rękojmią Wielkiej Literatury. Kładę różę u stóp.
Moje zdemaskowane litery rozbiegają się po kartce, by ukryć się w szczeliny przedpisma, przygniecione świadomością, że najlepszą rzeczą, jaka mogłaby je spotkać, byłoby nienapisanie.