Był piękny: jego myśli niczym ciepły wiatr, były w stanie otulić każdego człowieka. Gdybyś usłyszał jedną z nich to tak jakby motyl musnął Twoja twarz i sprawił, że ciało zanurza się w namiętnych dreszczach. On jednak bał się mówić. Rozmawiał tak rzadko, że gdy w końcu nadarzała się okazja, jego motyl znikał a w głowie pozostawała tylko pustka. Czasami myślał, że jest głupi. Mógłby przecież udawać, że bawią go „koledzy” rozprawiający o swoich wyczynach na ostatniej imprezie, albo dziewczyny w modnym makijażu uśmiechające się głupawo co do bogatszego chłopaka...mógłby, ale po co? Oni nie zauważyli by jego motyla, albo co gorsza, zgnietli by go natychmiast swoimi pewnymi siebie palcami. Piękny chłopak idzie drogą podczas deszczu. Krople są soczyste i kojące dla jego schnącej duszy, więc cieszy się nimi jak mała roślinka mająca po raz pierwszy wilgotne korzenie. Woda wsiąka w niego, spływa po oczach zmywając brud.. Przez te kilka chwil był czysty. Wtedy nie potrzebował niczego, lecz gdy wysechł, znów ogarniał go niedosyt. Był wobec tego bezradny, a jest to najgorsze uczucie jakie istnieje, które skręca ci wnętrzności, niszczy cię w mocnym uścisku. Próbuje o tym nie myśleć, czeka na kolejny deszcz..