Jesień, liść znów spadł kolejny.  
Na drzewie już ich niewiele.  
Znów ceremonia w kościele  
Żegna podróżnika... chciejmy   
Ujrzeć go w swym krótkim locie  
I zachwycić się barwami,  
Których przenigdy słowami  
Wam znanymi nie nazwiecie.   
Jeszcze przez chwilę pamiętać  
O Jego barwach świat będzie.  
Nie ma liści – pusto wszędzie.  
Te drzewo na nagie stać będzie.   
Lecz zanim kilka ziarenek  
Piasku na górze ubędzie,  
Ujrzysz nowe liście wszędzie.  
Nie usłyszysz tych piosenek,   
Których wiatr tamtej jesieni  
Między tamtymi liśćmi niósł.  
Ogród życia inaczej rósł.  
Dziś inaczej się zieleni.   
Pomimo to czerpie siłę  
Z ziemi, w której żywe barwy  
Rozmyły się... a to są skarby  
Czekające na mogiłę.   
O nich zapomniał jednak świat.  
Jesień, kolejny liść znów spadł.  
A przy drzewie chłopczyk usiadł.  
Znalazł liścia, jest z tego rad.   
Weźmie go do swego domu  
I pomiędzy książki strony  
Włoży zadowolony.  
Pokaże go, ale komu?   
Pokaże go, ale kiedy?  
Zapewne nie tej jesieni,  
Poczeka, aż świat się zmieni.  
Zgłębi jeszcze dużo wiedzy.  
Świat mu zabierze marzenia.  
Jako starzec książkę weźmie,  
Aby wrócić we wspomnienia,  
By poczuć się jak w dziecka śnie.  
Znajdzie skarb z tamtej jesieni,  
Który wzorcem zawsze będzie!  
Jak on się barwami mieni...  
Liść historii poznasz wszędzie!   
Jesień, starzec jako liść spadł.  
Nikt go z ziemi nie podniesie.  
A przy drzewie chłopczyk usiadł.  
Do domu liścia zaniesie.  
Lecz tylko barwnego w dłonie  
Weźmie – resztę ziemia wchłonie.