myśli zwariowane
dłoni pośpiech
śnieżnej skóry zapach
spojrzeń nierozszyfrowanych
zielone diamenty rzucające w mą duszę
milcz i nie pytaj czy to chwili uniesienie
i czy ty jak inni dla niej
zdradliwe wargi
zęby jadem wypelnione
dzis umrę
i kocham powiem