Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Daniel Michalak

Użytkownicy
  • Postów

    8
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Odpowiedzi opublikowane przez Daniel Michalak

  1. Szedł ciemną ulicą w świetle lamp
    Wysoki mlody człowiek
    Szedł z kobietą
    Trochę niższą i starszą
    Nie szli sami, szli w tłumie
    Lecz to właśnie oni wyróżniali się
    najbardziej
    Tacy szarzy, bezpłciowi, tacy zwykli
    Bez twarzy, nijacy

    Nagle on się zatrzymał
    Obejrzal za siebie i zawrócił
    Zostawił kobietę, poszła dalej
    Nie zwróciła najmniejszej uwagi
    Zbyt była zajęta... sobą

    On doszedł do bramy, którą wcześniej
    ominęli
    Wszedł, znalazł się na wielkim placu
    Szedł dalej jeszcze długo wąskimi alejkami
    Aż zatrzymał się wreszcie
    Tam gdzie było pusto, żadnego światła

    Przeżegnał się i przeczytał napis na
    wyjątkowym zdawołoby się nagrobku

    NORBERT FRĄCKIEWICZ
    *9.09.1978 +5.02.1990
    AVE MARIA

    Był tu nieraz, czytał to nazwisko
    Ale nie zdawal sobie sprawy jak cenne
    jest dla niego
    Wzruszył się głeboko
    Uronił wiele łez
    I to bylo dobre


    I ja w imieniu własnym i jego samego
    proszę o modlitwę za Norberta.
    Niech Bóg mu błogosławi.

    Serca mego łzy - z miłości, dla Ciebie
    braciszku
    Kocham Cię.

  2. Niecierpliwie wyciągnięta ręka
    Chcąca dotknąć Twej twarzy
    Słowa wyrywające się w ciszę
    Chcące być słyszane, dostrzeżone
    Kiedy tęsknię, to całym sobą!
    Duchem, ciałem, mową i sercem

    Śmiałe sny i marzenia
    Nieśmiale czekające na spełnienie
    Niepohamowane myśli, Twoje obrazy
    O pierwszeństwo bijące się w mej głowie
    Kiedy tęsknię, to całym sobą!
    Myślą, pragnieniem, uczynkiem, każdą Chwilą

    Życie obdarowuje wyjątkowe tęsknoty
    Jeśli tęsknisz bardziej - kochasz bardziej
    Jeśli wiarę swoją czynisz żywą - żyjesz pełniej
    Kochaj...

  3. Słowa niewypowiedziane
    Takie skromne, tak ubogie
    Tak nieśmiale na język mkną
    Już nie trzeba mi ognia
    by rozgrzac się
    Już nie potrzebuję wierszy
    by wzruszyć się
    Powiedzieć raz głośno te dwa...

    Słowa niewypowiedziane
    Ukryte w myślach
    Gdzieś głęboko w piersi są ukryte
    Już nie muszę prosić
    by znaleść
    Już nie ważne,
    że pada deszcz, że grzmi
    Bo powiedzieć głośno chcę...

    Słowa niewypowiedziane
    Wykrzyczeć je
    Wyrzucić, kryjąc w sobie gdzieś
    Zdradzic sekret dusz dwóch
    Sznurkiem zwiazanych
    Na nim wypisane co wykrzyczeć chcę...

    Małe
    Drobne
    Słowa dwa...
    ...Niewypowiedziane...

  4. By zapomnieć świat, wyjść poza granicę
    Spotkał Los mnie z Tobą
    By codzienny ciąg rzucić w kąt
    wierzyć, że go nie usłyszę
    By już tylko Twą twarz widzieć
    zanurzac się w ciszę


    By wraz z Tobą doznać głębi, z Tobą się unosić
    Los z Twą złączył moją duszę
    By przez oczy łzy przetoczyć
    o usta Cię prosić
    By rozgrzały wargi moje
    Ciebie stale kuszę
    I Ty mnie chciej kusić


    By Ci kochankowie zapragnęli wspólnych doznań
    Zlał Los serca oba
    By się zmysły nie rozprysły
    w zwykłą mgłę zakochań
    By ta gra nie była
    jak miłosna choroba
    Bez odważnych wyznań


    By kochanie ciał i dusz było pełne wiary
    Dał Los byśmy razem byli
    By gloryji stan chwili
    nie trwał, by był stały
    By rozkoszy zapach
    sprawił byśmy żyli
    Kochankowie Ci bez miary

  5. Święta Krew przelana w imię pogańskie
    Spłynęła na bogobojnych
    By usprawiedliwić ich winy

    Naród potępiony splunął na Wybrańców
    Wzgardzając ich Wartością
    Zaszczuł Ród Niebieski

    Z żywych ofiar powstał Ołtarz Pański
    Pana Ludu Przeklętych
    Pomazańca Piekielnego

    Spadł Bóg dobry z tronu Świata
    Strącony w niemą Otchłań
    Niezawinionych cierpień

    Przestrzeń rozdarł krzyk Aniołów
    Płacz dusz czystych
    Smutek, rozpacz

    Ogień strawił Niebios bramy
    Zwalił mury
    Zniszczył kraje

    Książę Nienawiści dzierży berło władzy
    Tworząc nowy Świat
    Zniewalając dawny ład

    Panowanie Jego w nieskonczoność
    Majestatu chwały blask
    Tryumf wiecznie będzie trwać

    Upodlony Bóg oblicze swe utracił
    Zło wygrało walkę

    Los się dopelnił

    SANCTUS SANGUIS
    AINA SEREG

  6. usycham z tęsknoty!
    błagam!
    uratuj moją duszę!
    opętanie!
    szaleństwo!
    blużnię w imię miłości nieczystej!
    czekam ratunku wiekami
    przed śmiercią w samotności...
    czy mnie uslyszysz?
    czy raczej zginę katowany brakiem
    Twoich ust, piersi, łona?

    pocałuj mój smutek...

  7. To jak wilk ryczy błazen
    do księżyca swoje modły
    Na pogańskiej ziemi swego domu
    składa krwawe pocałunki
    Pusta wiara bez sekretów i tajemnic

    Pan miraży sypie piach na twarz pustyni
    Czerwoną skałą przewiduje przyszłość

    To jak sęp jęczy błazen
    deklinacją w ciało trupa
    Na padlinie sterczą muchy
    Martwa wiara, co dzień w dzień wciąż umiera

    A testament niespisany
    I ten nędzny brudny krawat
    w zgniłej trumnie leży
    mej małżonki...

    W sercu miejsce mam specjalne
    Krew mnie z niego wypompuje
    Wtem zachłysnę się wolnością
    Z tym krawatem będę zdychał...


    "Boże wejrzyj ku wspomożeniu memu..."

×
×
  • Dodaj nową pozycję...