Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

the promethei

Użytkownicy
  • Postów

    25
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez the promethei

  1. Miłosz też był grafomanem, jak dla mnie, hłe, hłe. żartuję. Forum jest ok. Znawcy, radzę: piszcie książki. Zobaczymy, kto je wyda. Znawcy, znawcy, niby-znawcy. Kto ich zrobił ekspertami? Krytyka krytyków. Piszmy, my grafo-manii, może to im nie w smak, znawcom, ale kogóż oni obchodzą? Mają niezły język. Jak to język znawców. Książki wielkich. Gdzie ta wielkość? W książkach znawców?
  2. Barry nalej jeszcze jeszcze jeden ile to już? wszystkie mijają ładna szklanka "bo pełna. obudź się. zapomnisz." nie potrafię Barry pamięć pamiątki wszystkie te szklanki myjesz je? "Off curse" jak je myjesz, Barry? "Czułą dłonią. z każdą szklanką robię się delikatniejszy..." Nalej... "Skieruj wzrok na prawo" hmm... hmm... nawet...jak...wtedy...po co? nie wiem, po co...sam nie wiem... jesteś psychiatrą? znasz się na ludziach? na mężczyznach? ...miło się z tobą rozmawia... tak...czasem myślę, że to...słowotok...myślotok, mówisz? logorhea? - zgrabne... mówisz fachowo... A Ty co myślisz, co powiesz? Czym się zajmujesz tutaj? może po prostu...sam nie wiem, piję, czekam, myślę, czekam, siedzę, wiesz... trwam na stołku, przy szklance...wiesz... Wiem, co widzę. myślisz? Barry to Twój przyjaciel? znam go dobrze...słuchaj... Logorhea. co? Język, język płynie, sieci zarzucone, język płynie. co? logorea...myśl...jesteś bardzo niezgrabny. nie rozumiem... Lubisz patrzeć? Na kobiecą twarz? Co widzisz patrząc na moją? trudno powiedzieć...wiesz, ja... A gdybym położyła dłoń na Twoim kolanie? ... -położyła-pocałowała go w usta-wstała i wyszła z baru. - Barry napełnił szklankę. Barry otwórz jeszcze jedną "I co? coś taki cichy?" coś mi mówi że coś jest nie tak barry coś odpadło urwało się...sam nie wiem "Na dzisiaj starczy John, dopij drinka, za 10 minut zamykam" coś odpadło... ... ...
  3. Podoba mi się. Fajnie jest usiąść i w filiżance - zaparzyć pamięć o czułościach. Siedzisz, robisz łyka ( w moim przypadku: jeszcze papieros ), jakiś piękny, nudny widok. Patrzenie przed siebie ( = niepatrzenie ), brak koncentracji, surfowanie w myślach. No tak: herbata z goryczką. Ma się czkawkę, mam nadzieję, że u ciebie była ona krótkotrwała. Zresztą, przesłodzona herbata źle działa na żołądek, a ten jest w życiu najważniejszy hłe, hłe. Może ON nie był wart twojego żołądka? Pozdrawiam: wiersz jest ok.
  4. Gosiu. Zakochałaś się? A mogę spytać: kim jest ten, którego słowa tropisz? Pewnie wart jest wiersza. Możnaby napisać coś o "przejmowaniu z świata słów, które później lądują na kartce". Ta podświadomość i to, w jaki sposób rodzą się w człowieku wiersze. Coś o powstawaniu piękna + skojarzenie to z "miłością", może z aktem seksualnym; coś z położniczej sztuki ala mądrość grecka, świat mówi - poeta słucha. Pozdrawiam. Życze "wyzucia z niebytu na dłużej".
  5. "Nie śniłbym o obłokach, gdybym co dzień nie widział ich na niebie" Nie śniłbym o miłości idealnej, gdybym tyle razy się nie zawiódł na kobietach, które spotykałem. I Buk: w tym rozkrzyczanym świecie, fiut i cipka, i kieliszek - to jest to wszystko, co mnie naprawdę dotyka. I to: gdy chodzi o seks, stosunek płciowy, wszyscy zrzucamy stroje; jesteśmy nadzy...
  6. A propo Bukowskiego, o którym tu pisałem. Buk też czytał Camusa. I Buk był raczej pogodzony. I raczej zbyt szpetny, i zbyt pyszny, i zbyt komiczny, żeby mógł zadowalać się "abstrakcyjnym miłowaniem ludzkiego swiata". Nigdy nie spotkałem człowieka tak obojętnego, który niemal w kazdym wierszu wyrzucałby sobie, że jest obojętny. Bardzo zmęczona dusza. Zakochana w śmierci i w bólu. A jednak - miłująca ludzi, "fekalia, zwierząta zdolne do największych czynów". To się da wyczuć. Ja przynajmniej to u Buka wyczuwam. Zagłuszyć to, co nie jest zdatne do kochania, a co kochać trzeba - Buka filozofia kieliszka, Buka filozofia cipek...
  7. Jest taka piękna postać w literaturze: Albert Camus. Czytany w całości i po kolei. Gdybym zatrzymał się na Micie, który jest tylko mitem, a więc czymś abstrakcyjnym, raczej wzorcem, niźli jasnym i precyzyjnym sposobem postepowania, raczej aurą, przyświacającą pewnej życiowej drodze, pytajnikiem bardziej, zdumieniem bardziej, niźli odpowiedzią, strojem dla odczuć i przerażenia - czymś zbyt trudnym, żeby było możliwe do przyjęcia - wykończyłbym się. Camus dalej staję się konkretniejszy: rozważa bunt, sytuuje się w historii, ma dość prawd, które zabijają miliony żyć. A na końcu dochodzi do Boga, jakkolwiek by Go nie nazywać. Zwątpił w agresję, pragnie kochać. Presja prawd jest zbyt wielka. A miłość jest jedną z niewielu rzeczy, która jest i klamstwem i prawdą, i czymś konkretnym, i czymś, czym można nakryć "zły świat". Skupmy się i kochajmy.
  8. A "najlepszym" wierszem jest twój nick: playing angel. W ogóle, można by dużo pisać o nickach i osobach, które się pod nimi kryją. Później sledzić wiersze. Playing Angel, a ten wiersz: inna bajka. A inna bajka, a o czym śnisz, a o czym chciałbyś śnić, o czym ja chciałbym śnić i... co chcielibyśmy wyśnić? Który sen jest nam bliższy: jawa, czy ideały? Utopie, czy koszmar, którego nie chcemy już "słyszeć"; ten hałas, "upalny hałas", którego nasze uszy już nie zniosą. I co chcielibyśmy brać intuicją, jak we śnie - intuicyjnej kreacji, ktory potem intuicyjnie chwytamy, rozszyfrowujewmy; a np. to, że nasze idee, które cenimy, nasze "utopie", "bojowe falangi", "falangi złudzeń", być może tylko wyczuwamy, intuicyjnie zdając sobie sprawę z tego, że tak, a tak powinno być. "Tak jest" po prostu jest - z całą surowością i bezwzględnością. Dobitnie. Czasem przerażające. Idee, utopie: czyżby przeczucia? Groza utopii - jej pewność i nieomylność+jak utopia, jak idee mogą "urządzić na nowo" świat - nie da się przewidzieć wszystkiego. Slowo zawsze pozostaje niedomknięte, zawsze trochę samotne, zawsze "trochę opuszczone", niedomknięte przez inny sens, sens Innego. Czy mamy prawo do tego, my buntownicy: tworzyć "nowy, wspaniały świat"; czy mamy prawo do "lepszego zycia, lepszego, wygodniejszego domu"?
  9. Nie wiem, wiem... trochę chaosu pomieszanego z bólem. Ten wiersz jest jak odrzutowiec - ostro tnie chmury, ostro rozdziera złudzenia. Jakbyś rzeczywiście chciał zasnąć i się nie obudzić. To taka prowokacja, niby błagalny krzyk. Przynajmniej tak to odczuwam. To wiersz "wojenny", ale i chyba - zrezygnowany; poddana ta wojna, wstręt i rezygnacja, chłodne powroty do tego, "co jest, a być nie powinno". Z tym szkłem - lepiej uważaj; to żadne wyjście, żadne remedium na żal i frustrację. Lepiej pisać i przelewać smutek na papier. Papier wiele pomieści i wiele zniesie - w razie czego, wrzucisz kartki do kosza - smutek znajdzie się we właściwym miejscu. To oczywiście "wojaczkowy wiersz"; kiedy my ludzie przestaniemy się wadzić z rzeczywiśtością? Czasem odnoszę wrażenie, że to na nic, cały ten bunt, wszystkie te kontestatorskie, gardlujące idee - gdybyśmy mogli przyjrzeć się im z boku, zobaczyć nasze myśli, koncepty, światopoglądy, fiksacje, sposoby postępowania, naszą wzgardę, obojętność, cwałującą, bitewną pychę, nasz gniew i niezgodę, gdybysmy mogli widzieć je często - czyżbyśmy nie zobaczyli... dzieci zasługujących na trzeźwe, surowe baty? Trzeba w końcu, i tak się niemal zawsze staje, wybudzić się z wszelkiej prawdy. Nawet buntownicza prawda bywa fanatyczna. Umieć wyznać absurd buntu i wyrzutu, i... w końcu zgodzić się na to, w czym inni, "oni" dobrze się umieścili. Każdy buntownik szuka zgody, każdy szuka trudnej miłości świata, który znienawidził. Nie jak Wojaczek: dygresja: każdy buntownik, czyżby nie chciał być jedynym, który się buntuje? Wątki paranoiczne w wierszu - wydajesz się ciekawą, na wiele zdecydowaną osobą; wracając do poprzedniego wątku mojej wypowiedzi, niezgoda jest "w nas" ładna ale spróbuj, tylko sugeruję, potraktować swój wiersz jak zwierciadło. Jest śliski i niebezpieczny - wzbudza niepokój, wizja świata w nim, gdy sobie ją dopowiem - katastroficzna. Dla kogo? Czyj to katastrofizm? Wiersze mówią na temat "nas". Idź dalej - idź za swoim wierszem. Mam na myśli to, co poza twoim wierszem. I nie może być tak, że to tylko fikcja. Żaden wiersz nie jest fikcją. "Nawet fikcja jest rzeczywistością"... Pozdrowienia.
  10. zatopiony w ustach gejszy z twarzą niemal niewidzialną na której kłębi się chłód dawno zapomnianej gwiazdy ciężkie ciepło słońca na wzniesieniu gdzieś w oddali blisko jak plac zabaw z dawnych czasów odgrodzony pobłażliwym wstydem wzroku jak drzwi przez które ucieka posiadając klucz do księżyca pije cień kobietę ból i krew rozmytą zacisze o posępnym uroku nie umiejąc wyznać bezsilności w lęku odwraca się od słońca wzbraniając sobie skruchy to jest śmierci
  11. "toń" tak, ja czuję w tym jakiś wstyd, i coś, czego można się bać. W ogóle ładnie to wygrałeś: najpierw długo mówisz o "zyciu, kobiecości" ( wracając do mojej wcześniejszej interpretacji ) - zajmuje to niemal całość wiersza: obficie o tym mówisz, tak, jak obfite jest życie; życie domaga się wielkości. A później buch - koniec; bezruch i ucinasz właściwie jednym tym wyrazem. Jakbyś mówił nam, jak to życie, jak wszelkie życie - łatwo jest skończyć, w jednym momencie. Nicość nie potrzebuje dużo czasu do działania. Co do słów, o których mówiłem, że nazywają życie- one, jeśli można tak powiedzieć, zabijają to życie. Bo któreż słowa oddadzą życia zakamarki. Możemy się wstydzić, że tylko tyle o życiu potrafimy powiedzieć ( prawie nic ).
  12. I dalej, bo ten wiersz jest płodny i zgrabny filozoficznie, aż mi się chce stukać w klawisze; robię to w pośpiechu. Bezruch, czy nie kojarzy się to ze śmiercią? Końcem? Może lewitowaniem w próżni. Weźmy coś prozaicznego: fatalna kobiecość i związki. Oczywiście, nie mówię tu, że kobiety sa w ogóle fatalne, ale weźmy to, że coś się, być może, dla ciebie skończyło ( jakiś związek, jakieś intymne upojenie ). Może Kobietę widzisz w innych damach. Może zmysłowość innych, ich kształty, gesty, sposób zachowania o kimś ci przypominają. Może dawniej: "to było życie ( życie właśnie z Nią ). A teraz tęsknota, bo ona odcisneła w tobie piętno i odcisnęła, być może, piętno na innych damach? Piętno na twojej ( lub czyjejś ) "intymnej przyszłości"; coś jak śmierć, jak wstyd, jak żal, niechęć, która widzi, co traci, co straciła, i co może znowu stracić, gdy podejmie rękawice. Więc lęk. Obawa i niepewność. I ta wstrętna odmowa i pogodzenie, niby stanowcze, że jest już na to "życie" za późno, że to życie, kobiecość dla ciebie, lub kobiecość dla kogoś- dotknęła śmierć, bezruch; "to już się nie zmieni", "już nigdy więcej". Ale patrząc - widzisz piękno, piękno, które przynosi ból.
  13. Bardzo ciekawy wiersz. Dla mnie to żadna sprzeczność: bezruch-ekspresja; ładnie jest wygrać coś przez sprzeczność. Jesli miałbym się zabawić w interpretację to powiedziałbym, a jest to tylko moje zdanie, że chodzi ci o kobiety, ładne, ponętne, emanujące zmysłowością kobiety. Kobiecość jako coś kwitnącego, wiecznie kwitnącego, coś, co nigdy nie dojrzeje, chyba, że... napotka mężczyznę. Stąd: ekspresja ( kobiecość, wieczna młodość, wieczne życie, strumień zmian, może słońce )- bezruch ( facet: może jego logika-zasady-kojacy dojrzały sąd-ukoronowanie płodzącej kobiecości, zmysłowości- ekspresja wyrazem życia, które jest i płodne, i chwiejne, czasem zdradziecke, nieprzewidywalne, rozrzutne, ale nie działające wg żadnej okresłonej zasady). Ekspresja: może szuka "słuchacza, widza"; chce, by ją oglądano. by gest, ekspresyjne gesty, wigor odnalazł spokój jako swoje uwieńczenie, przystań, azyl-coś, co jest przebogate-życie, czego nie sposób objąć ( kobiecość-fatalność życia ) natrafia na bezruch, zasadę, opozycję, coś okresłonego, stałego i pewnego ( szukało nadziei i wreszcie ujrzało ją; ujrzało siebie w niej, ujrzało, czyli: zdobyło wygląd; tu, ekspresję, gesty trudno jakoś ująć, u ludzi: słowa; bylby to jeszcze jeden sposób na nazwanie, określenie bezruchu - słowa, które "nazywają" życie ). Kobiecość-matka-matka ziemia-piękno, które szuka nazwania. I jeszcze: kobiecość, pęd, obfitość wielość-bezruch: Bóg? Pozdrawiam: i apeluję do wszystkich ludzi - weźmy się za interpretacje: niech nasza wyobraźnia pracuje także przy innych wierszach; pozdrawiam wszystkich..
  14. nasza prosta wiara domaga się prostych odpowiedzi jednak byłby to absurd ufać i chcieć chcieć i mieć gdy chodzi o poezję warkocz liter to na niebie tuż po przejściu komet księżycowy mistrz nawet nie mrugnie okiem dopijając drinka w niebie gdzie wszystkie miejsca sa zajęte a gwiazdy pozostają niedopalone potulnie święcąc ksobnym światom każdy z nas jest jak chirurg pożądamy komplikacji i gdy skalpel zada wieloznaczne cięcie nieomylność rany przywitamy z dumą której nikt inny nie żałuje obnosimy pot po zbyt chmurnym niebie ufność przemilczając tak na razie nieustannie pewni siebie mistrz jest stary a śmierć młoda wiecznie robi lifting twarzy
  15. Wydawał mnóstwo książek. Możesz pochwalić się podobnym osiągnięciem?
  16. Więc co uważasz za poezję? Bukowski jest słynny na cały świat...
  17. kiedy Bóg stworzył miłość nie pomógł większości kiedy Bóg stworzył psy nie pomógł psom kiedy Bóg stworzył rośliny nie wysilił się kiedy Bóg stworzył nienawiść obdarzył nas produktem powszechnego użytku kiedy Bóg stworzył mnie stworzył mnie kiedy Bóg stworzył małpę zdążył wcześniej zasnąć kiedy Bóg stworzył żyrafę był pijany kiedy stworzył narkotyki był na haju kiedy stworzył samobójstwo miał doły ale kiedy stworzył ciebie leżącą w łóżku wiedział co robi/ był pijany był na haju w jednej chwili stworzył góry morze i ogień/ zrobił kilka błędów ale kiedy stworzył ciebie leżącą w łóżku musiał się spuścić na cały swój Święty Świat Kto z was umie tak pisać? Czym tak naprawdę jest dobra poezja? Bukowski czy Miłosz? A może poezja już nie żyje? Może nikt nie czyta już poetów?
  18. Spór dwóch wrażliwców i prosty człowiek usiadło przy kieliszkach wódki podczas karnawału spierają się o kolor polskiej flagi pierwszy mówi, że biały to czystość a czerwony duma drugi przekonuje, że biały to duma a czerwony czystość Prosty człowiek uśmiecha się Łapie za kieliszek Przechyla do dna i mówi: „To jest duma” roztrzaskuje kieliszek o ziemię „A to jest czystość”
  19. Przez moją głowę przetoczył się Jezus pachniał drogą wódką z pobliskiego supermarketu ubrany w wieniec z winylu z fajką w nienawistnych ustach z łańcuchami ostrymi jak piła zaczął przecedzać abstrakcję kochającej Gwiazdy w jakże konkretne ulice szydziłem z nich dotąd w lęku ja sam On - mieszakający w zaciasnej zbrukanej komunie podaliśmy sobie dłonie objaśnił mi świat Dla Jezusa to była igraszka - spacerek wycinanie drzew wpatrzonych w niebo Dla mnie było to pożegnanie w końcu od nieczystego serca ginie każdy don kichot
  20. przystąpiłem pod drzewo stało samotne na drodze padał szary deszcz staliśmy tak razem drzewo bez lasu człowiek bez losu objąłem je ono objęło mnie
  21. tunelem w otchłań Jabłko się stoczyło Zapomniałem że Bóg nikomu nie przyrzekał Pocałunku na wieczność
  22. Nie rozumiem Słońca które wschodzi i zachodzi które żyjąc - nie żyje dla mnie wyłącznie które umierając i wiecznie zmartwychstając daje mi przestrogi swym martwym wzrokiem Przestrzega mnie, bym nie zadowalał się w życiu obietnicami
  23. Czekałem na kobietę Słuchając Walkmana na peronie Czekałem aż wpadnie pod pociąg i wyzna mi Miłość Wokół byłoby tyle uczucia Zwłoki odstawione od życia Facet pogrążony w jej śmierci
  24. dwóch wrażliwców i prosty człowiek usiadło przy kieliszkach wódki podczas karnawału spierają się o kolor polskiej flagi pierwszy mówi, że biały to czystość a czerwony duma drugi przekonuje, że biały to duma a czerwony czystość Prosty człowiek uśmiecha się Łapie za kieliszek Przechyla do dna i mówi: „To jest duma” roztrzaskuje kieliszek o ziemię „A to jest czystość”
  25. Przez moją głowę przetoczył się Jezus pachniał drogą wódką z pobliskiego supermarketu ubrany w wieniec z winylu z fajką w nienawistnych ustach z łańcuchami ostrymi jak piła zaczął przecedzać abstrakcję kochającej Gwiazdy w jakże konkretne ulice szydziłem z nich dotąd w lęku ja sam On - mieszakający w zaciasnej zbrukanej komunie podaliśmy sobie dłonie objaśnił mi świat Dla Jezusa to była igraszka - spacerek wycinanie drzew wpatrzonych w niebo Dla mnie było to pożegnanie w końcu od nieczystego serca ginie każdy don kichot
×
×
  • Dodaj nową pozycję...