Londyn...godzina jedenasta czterdzieści pięć w nocy. Matka Manny zapukała do jej pokoju. Dziewczyna nie odpowiedziała...Matka weszła do pokoju. Ujrzała swoją córkę skaczącą na łóżku i spiewającą piosenkę The Rasmus. 
-Dziecko moje!! Już prawie północ, a ty mi tu w blokach dyskotekę urządzasz?! Poczekaj tylko aż sąsiedzi po policję zadzwonią! Wyłącz zaraz ten...hmmm...nietaktowny utwór.- krzyknęła gwałtownie kobieta. 
-Mamo...są wakacje. Daj se na luz!- odpowiedziała spokojna Manny 
-Ugh! Co za dziecko!!- rzuciła matka dziewczyny wychodząc z pokoju. 
-Nie jestem DZIECKIEM!!-wrzasnęła Manny i rzuciła poduszką o ścianę. 
Tak jest zawsze...Matka i jej nastoletnia córka: ciągłe kłótnie... 
  Manny ma trzynaście lat. Jest wysoka i szczupła, ma zgrabne nogi. Włosy piękne i oczy też. Uczy się świetnie. W okresie dojrzewania tak to bywa, że nastrój ulega wahaniom. W przypadku Manny są one ogromne. Jej przyjaciółką jest Walie. Mieszka tylko z mamą-Elizabeth, gdyż rodzice Manny wzięli rozwód. 
  Sąsiedni blok...dwunasta trzydzieści... 
-Walie!! Jak zaraz nie pójdziesz spać dostaniesz szlaban...kolejny...-dobiega z kuchni głos ojca Walie. 
-OK!! Za moment...- krzyknęła dziewczyna. 
-Dobry dzieciak z ciebie.... 
-Taa...jasne- odparła Walie znudzonym głosem 
  Walie ma czternaście lat. Jest średniego wzrostu. Jej cechą wyglądu jest również spora niedowaga. Ma cienkie włosy, duże zielone oczy i ciemną karnację. Z natury jest spokojna. To realistka. Uczy się dość dobrze. Mieszka z rodzicami i babcią. 
  Rano w domu Manny jak zwykle atmosfera jest bardzo nagrzana. 
-Masz zjeść te kanapki!! Nie wyjdziesz bez śniadania!!- krzyczała matka dziewczyny. 
-Zjadłam już coś. Nie mogę tyle jeść, bo będę jak balon!!- odparła Manny. 
-Co zjadłaś?? Jabłko?? Nie rozśmieszaj mnie!! Chcesz wpaść w anoreksję??- odpowiedziała już spokojniejsza Elizabeth. 
-Wychodzę. Nie czekajcie na mnie z obiadem. Zjem coś na mieście z Walie!! 
-Dobrze...Uważaj na siebie!- krzyknęła matka Manny, gdy nastolatka zakładała buty. 
W tym samym czasie w mieszkaniu Walie: 
-Mamo zadzwonię jakbym miała się spóźnić, ale postaram się być przed 18:00.- Walie mówiła do mamy. 
-W porządku. Możesz być dłużej.- odparła matka. 
-Ale ciasto babci mnie nie ominie??- spytała dziewczyna. 
-Oczywiście, że nie... 
-Ufff...to dobrze...tato znów pijesz??-spytała wychodząc już. 
-To tylko jedno piwo.-rzucił w odpowiedzi ojciec. 
  Park Yellow World w centrum Londynu. Miejsce spotkań dziewczyn. Walie stała przy fontannie i czekała na spóźniającą się Manny. 
-Heeej!! Już jestem. Sorki, ale mama czepiała się, że jem jak normalny człowiek, a nie wieloryb- krzyknęła Manny, która dobiegła do przyjaciółki. 
-Ale masz zadyszkę. Zwykle się tak nie męczysz.- stwierdziła Walie, gdy popatrzyła na swoją kumpelę. 
-Może jestem zmęczona, bo późno poszłam spać. To gdzie idziemy?? 
-Na lody?- zaproponowała Walie. 
-Eee..nie lubię lodów. Może najpierw napijemy się wody, a potem pójdziemy na basen??- odparła Manny. 
-Ty nie lubisz lodów?! Świat staje się coraz dziwniejszy, ale dobra chodźmy na basen.  
|Ciąg dalszy nastąpi...Co się wydarzyło na basenie?? O tym w kolejnej części|