Był czas w którym żył uśmiech.
Nieograniczona, nienazwana, nierozgarnięta
radość.
Szczęście, które zdawało się być wieczne,
dające się złapać za nogi.
Były słowa, obietnice, przysięgi,
powierzone tajemnice
MAŁY KWIAT, KTÓRY CHCIAŁAM PIELĘGNOWAĆ
Teraz już nie ma uśmiechu
jest nieograniczony, nienazwany, nieogarnięty
smutek.
Rozpacz, która podarowała gorzkie łzy.
Pęknięty lód, słomiany zapał,
niedotrzymane obietnice, złamane przysięgi,
zdradzone tajemnice.
Uschnięta łodyżka ze zwiędłymi płatkami
czegoś, co miało być piękne
MAŁY KWIAT, KTÓRY CHCIAŁAM PIELĘGNOWAĆ