Ręce skalane bliznami młodości
Uzbrajam w cierpliwość.
Wymierający Człowiek sprawdza,
Czy dużo śmierci na ulicy.
Schowałem głowę pod poduszkę,
Chwytając uciekający sen.
Coś zabiera torebkę Czemuś,
Co głośno krzyczy i tupie nogami.
Z bólem otworzyłem oczy
I szukam zabójcy ciszy.
Człowiek zabiera z półek życia
Miłość z zapadniętymi oczami
I znudzony chowa do kieszeni.
Odwracam się do niego plecami.
Nie chcę patrzeć jak umiera.