
Dudek Piotr
Użytkownicy-
Postów
9 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez Dudek Piotr
-
"Narodziny i Śmierć Ciszy"
Dudek Piotr odpowiedział(a) na Dudek Piotr utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
W ciszy, nim zagarnie nas świat Wypuszczę myśli jak ptaki na wiatr Oswojone, pewne swych nazw Aby mogły odnaleźć swój raj Z wodospadów szkarłatnych tablic Spijają dzieci gorszych szarych krain Cały nektar mętnych rzek pięknych chwil Upijane obietnicami dni, których nie dostaną Pogubiły ścieżki, na swych kometach Dzieci księżyca i jasnych gwiazd Zagubione, pośród próżnych spraw Umierały pokolei, aż zapłakał Bóg Z wodospadów szkarłatnych tablic Spływam statkami pośród śpiewu ryb Purpurami okryłem swoje dłonie i oczy Nim zapomnę obrazy z wnętrza mojej głowy I zabiłem ciszę wokół nas Rozjaśniłem wszystkie cienie barw Utraciłem mowę, ocaliłem czas Zapisany nam gdzieś za karę Zgasiłem ogień naszych świec Zbawiłem chociaż pamięć -
"Antypropaganda"
Dudek Piotr odpowiedział(a) na Dudek Piotr utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Cisza skupiła w sobie cały dźwięk, Tych co krzyczą najgłośniej, może więc Wcale nie ci co siłą niszczą cudze prawdy Są niepokonani wewnątrz swych twierdz. Błąd istnienia okłamuje cały sens życia, Brodzimy na oślep pośród min wyzwolenia Jeden dotyk, jedna myśl, aż do odgadnięcia Co na prawdę ważne, a na co nie ma tu miejsca Animowane postaci z wnętrza bożych snów Z wytyczonych ścieżek nie zejdą już Papierowe twarze, możesz na nich tworzyć Emocje, słuszne i te chore, nie gotowe marzyć Zatańczą w dłoniach, póki wprawiasz je w ruch Pełne słów usta, machinalnie powtarzają swój Bieg, pędzą na śmierć w objęciach nicości Anonimowi giną w ciemności Te nierzeczywiste, nierealne światy ludzkich spraw Niewymawialne słowa tylu sprzecznych prawd Krążą wokół, wewnątrz mnie Pieprząc cały sens Tak na prawdę to nie mam już sił Aby walczyć o coś, czego nigdy nie może być Fałszywi prorocy śpiewem sfałszowanych nut Omamiają kłamstwem zbawienia nasz prosty lud Co miało być cudowne, zgorzkniało czernią obłudy Ilu jeszcze niewinnych odda im swe usługi? W imię cudzych niezrozumiałych pustych obietnic Aby zagłuszyć ból naszych łatwowiernych myśli A na koniec, słysząc wydźwięk zużytych słów Z ust samozwańczych bogów, gadających głów Tak jakby skończyć się miał znany ci świat Odwróć się, i zostaw po sobie jeden kwiat, On zwróci twój dług. -
Obiecałem wam, że nie zapomnę, Uratować was w ludzkiej pamięci Te twarze w śmierć ozdobne Krzyczą szałem objęci Substytutami ludzi karmią machinę Pary, w parach stoją chwilę I wskoczą w rów w niemym pędzie Lecz beznadziei na świecie nie ubędzie Stoję tam i ja, pełen lęków i barw Tracę je szarzejąc, nie będąc już wart Podnieść wzroku ku niebu pustych gwiazd Czarne kruki dziobią moją twarz Nie pamiętam już co przyrzekałem W błocie leżą święci Puste oczy widzą a ja czekałem Aż odejdą w próżnię mej pamięci Zgliszcza miast-umysłów dymią chwilę Upadają fundamenty idei Buntowników karcą buntownicy Spróchniały świat umiera w ciszy Powiedzieli mi, żebym przestał śnić Myśli prowokujące samoistny byt Podzieliłbym z wami wszystkie z trosk Dusze niczym kruki uciekają ze zwłok Słowa, słowa tylu znaczeń Gniją w ustach pełnych wypaczeń Moja wiara i moc, wszystko płonie W bezdennych paradoksach tonę
-
„Kilka sekund przed śmiercią nocy"
Dudek Piotr odpowiedział(a) na Dudek Piotr utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Ciekawe i prawie celne. Chodziło mi o to, ze stwarzamy sobie sztuczne warunki bytu tak fizycznego jak i bytowego, ustalamy różne zasady, łamiąc te starsze, które nam nie do końca pasują, wolimy od nich uciec, stworzyć sobie łatwiejsze, ale wcale nie prawdziwsze życie. Słońca to metafora technologia, nowoczesności, która nie przystosowuje się do człowieka, tylko człowiek do niej. Ich blask oślepia nas, ale przynajmniej nie myslimy juz o tym co jest poza horyzontem teraźniejszości. Tyle,że kłamstwo zawsze jest kłamstwem, to że żyjemy wbrew sobie, absorbując jeszcze więcej i więcej. Palimy się a i tak chcemy jeszcze więcej, zatracajac siebie. Trochę to zagmatwane, ja sam nie do końca rozumiem to co piszę, ale czy nie o to chodzi, zeby zadziwać samego siebie ? :) -
Ten jest dla mnie ciekawszy, bo jest pozytywny. Bez zawiłosci, filozoficznego podłoza, destrukcyjnego skwitowania bezsensu egzystencji. Jednym słowme wszystko to, czego ja nie umiem z siebie wydusić. Ciekawi mnie, jak zrozumiałaś moje teksty, słyszałem już opinie, że są trudne, ale moze ty masz inne spojrzenie. NApisz co ci mówią a ja ci odpowiem czy jesteś blisko.
-
„Kilka sekund przed śmiercią nocy"
Dudek Piotr odpowiedział(a) na Dudek Piotr utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Zrozpaczone ptaki uciekły w spokój swoich gniazd Kilka się spóźniło i umarło wchłonięte przez mrok Znałem je tylko chwilę, lecz ogarnął mnie żal Osierociły tysiące nie nauczonych latać piskląt Błędnie nazwaliśmy ciemnością światło Nauczyliśmy się żyć w blasku setek słońc Utraciliśmy wzrok, ale było nam tak ciepło Płonęliśmy ogniem podsycanym stosem kłamstw Ktoś nieznany nam podarował kilka nazw Podpisując swe dzieło mianem "bóg" Uwierzyliśmy mu bez słów, dumni władcy nazw Sprzedaliśmy puste mieszkania umysłów za kilka słów Obserwowałem rzesze twarzy zatartych przez skazy Nie obliczalnych błędów zmarnowanych szans Pełne bólu i światła obrazy przekupnych malarzy Których ja nie mogłem znać Wyschły już wszystkie łzy, przelane za wiarę Nigdy więcej nie zapłaczemy ponad miarę Zasiali ziarna obłędu teraz zbierają plony Kilka sekund przed śmiercią nocy Nauczyłem kilka ptaków gwiezdnego lotu Otwierając im klatki samotnych więzień mas Odpłacili mi niszcząc świątynie mojego domu Które wybudowałem słowem w ich snach Gdy umierali, martwa cisza ogarnęła cały świat Wypisali krwią moje słowa na swych czołach Krzyczeli moje imię w szczątkach płonących miast Ich pióra zaścieliły błoto i piach I nikt nie będzie ich imion znał... A jeśli skoczę z nimi i uderzę o dno Czy rozsypię się w proch? -
"Pierwsze spojrzenie poza granicę Trwań"
Dudek Piotr odpowiedział(a) na Dudek Piotr utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Gdy usiadłem na wzgórzu pośród śpiewu traw Skarżących się na swój tragiczny suchy stan Zastanowiłem się czy to one mówią czy ja I pociągnąłem za spust by odszukać fałsz No i stało się, człowiek przeskoczył Boga w biegu O świat Ilu jeszcze kłamców narodzi podły grzechu Czas By ślepymi nabojami mogli mordować Blask I zabierać nas tam do Tysięcy gwiezdnych słońc, na tronach siedzących wron Co krzyczą o gniewie i bezprawiu przykładając broń Głosząc słowo nabojem prosto w skroń Leżałem na polu pośród miliardów ciał Nieżywych bogów pijanych od nadmiaru wiar Zapytałem jednego, kto ośmielił się go zabić Odpowiedział, że on sam, aby się zbawić Spojrzałem poza granicę Trwań Pierwszy i ostatni raz Spadłem potem głową na ziemię Bo śmierć nie okazała się niebem -
"Teoria Upadku"
Dudek Piotr odpowiedział(a) na Dudek Piotr utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Nosiłem w sobie śmierć tyle lat Pandemię paranoi dławiącą świat Co zaślepia cały blask Chciałem mieć tylko dla siebie Moje własne miejsce w niebie Bym nie był tylko cieniem Zabij wszystko czego nie rozumiesz Co ma inne kolory niż nosisz ty Wyobraź sobie, gdy skończyłeś Że to bóg, którego stworzyłeś by żyć Skatowali wszystko co było warte Uwagi i spojrzeń białych kartek Poetów bez palców Wybijałeś im rytm ciosów pałek Drwiłeś z łez martwych matek Bo stałeś się katem Nie po to starałem się żyć By miało tak być jak dziś Czy kiedyś czułem taki wstyd Przed światem który był I który trwa Upadłem niżej niż piekła z waszych słów Gdzie żaden bóg nie rodzi snów Czasem patrzę między linie rannych warg Tyle dla mnie wart jest ten świat -
"Egocentria"
Dudek Piotr odpowiedział(a) na Dudek Piotr utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Postrzeliło mnie stado pijanych aniołów Gdy plugawiłem świętość moich ust Narkotykami kalekich słów Wyobraziłem sobie nagle w głowie Skoro Bóg stał się człowiekiem Czy ja mogę być Bogiem ? Ukrzyżowałem własne błogie wymysły W cienistych dolinach nieśmiertelnych Samowyznań mych I stałem się czymś nowym, ponad wiarę Ponad wszelką znaną mi miarę I poniosę za to karę Nigdy nie byłem równie nie znany sobie Deszcz, ze smutku rannych niebios Obmywa mi dłonie Nigdy nie czułem takiego bólu, wewnątrz mnie Spadam, a czy mogę zatrzymać bieg Stąd, na zawsze Gdy zabiję sobą cały i żaden sens Postradam zmysły o ogień łez Odpowie mi ktoś na gest Zastrzeliłem dziś stado pijanych aniołów Gdy plugawiły świętość swoich ust Narkotykami kalekich słów Chyba chciały wyobrazić sobie Że skoro każdy może być bogiem Mogą też i one Ukrzyżowały swe skrzydła tracąc zmysły W cieniach dolin krwawiły i broniły Egoizmów swych Nie stały się jednak niczym ponad wiarę Nie przekroczyły granic planet Zginęły za karę Sam sobie jestem cierniem W mej koronie Ogłaszamy się bogami, bo nazywamy gwiazdy