Oto jej ciało. Gniazdo porażki. I smak. I zapach czegoś, co boli.
I rzeczywistość, wulgarna, oschła.
Nieposłuszeństwo wobec rozsądku.
Patrząc przez palce, wstrzymując oddech, próbuje zatrzymać to słońce, co gaśnie.
I szuka wyjścia, tego samego, co za jej sprawą zapadło się w sobie.
Lękam się o nią, życząc jej śmierci.
Krzyczę, lecz ona zamyka mi usta.
Czara goryczy zostaje przelana
Przez słabe gardło
Prosto w jej życie.