Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Szron

Użytkownicy
  • Postów

    3
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Szron

  1. Szron

    Kruk

    Podarowałam mu słońce do zabawy. Więc kąpał białe pióra w słonecznym blasku i bawił czarne oczy złotymi promieniami. A gdy niebiański okrąg tonął w rozpłomienionej tafli popołudniowych wód jeziora, on wzbijał się jak najwyżej, aby dojrzeć fantastyczne legowisko ognistego tytana. Wracał rozczarowany kolejnym niepowodzeniem. Serce ptaka biło we mnie ciepłym rytmem. I zyłam jego zyciem. Każde uczucie odbijało się w mojej duszy (choć była jedynie lustrzaną iluzją), więc gdy po raz kolejny zawiodło go ulotne piękno zachodu słońca i towarzyszących mu krwawych obłoków, wiedziałam, że wkrótce zechce opuścić mój dom, moją ziemię. Mnie. Mimo, że ofiarowałam mu kojącą pieśń polnego wiatru o poranku, on wolał noc. Gęstą, atramentową. Nieprzewidywalny mrok i żałosne zawodzenie nocnych ptaków. Kiedy dzień dobiegał końca, mój syn wraz z nimi tkał powitalną pieśń dla wschodzącego księżyca. Żal rozdzierał moje serce i duszę, a ostrze noża- ciało. On umierał wewnątrz, a wraz z nim ja- nieszczęśliwa matka, której dziecko wzgardziło zyciem. Z przerażeniem przygladałam się lśniącym ("teraz tak okrutnie matowym"), białym ("...nie, zmieniły barwę..?"), piórom... Czerń? Wczoraj jeszcze zdawały się połyskiwać szarością. "Zmieniałeś się na moich oczach w demona. Milczałam. Bezwiednie wykradałeś łzy. Czekałam, ale nie opamiętałeś się. Wciąż milczałam. Kazałeś nazywać siebie Krukiem- królem nocy i prowadziłeś mnie cichą, nocną porą w zielonogranatowe ciemności lasu, więc podążałam za tobą, synu, na oślep, po omacku, kierując się głuchym trzepotem twoich ciężkich skrzydeł." Słyszałam jego głos odbijający się echem wśród konarów umierających drzew ("czy te upiorne sploty czarnych korzeni są prawdziwe?"). Cichy, melodyjny... Dziewczęcy? Białe gładkie lica Czyjeż one? Czyje? Czyliż to dziewica Przemierza mroczne gaje? Chłodna pierś krwią znaczona Włos oddechem bólu spleciony Komuś przeznaczona? Któż tobie przeznaczony? Przebrzmiały ostatnie smutne nuty, pozostawiając łzy rozpaczy pod rozpalonymi powiekami. Jednak podniosłam wzrok, by spojrzeć na syna raz jeszcze. Ostatni raz. Siedział na przegubie, opalizującej w ciemności, dłoni barwy czystego śniegu, wczepiony w nią głęboko, zaciskąjąc mocno szpony ("W złości? Nienawiści? Gniewie? Co jest ich powodem..?"). Księżyc podarował hebanowym skrzydłom cały swój blask i tajemnicę. Lecz gdy próbowałam zapamiętać ciebie- moje dziecko i zimne spojrzenie oczu twej kochanki, mgła spowiła wasze cienie, odebrała ostatnie wspomnienie. "I opuściłeś mnie, niewdzięczny synu, zatapiąjąc się w ukochanym przez siebie mroku nocy i pocałunkach Śmierci, która cię umiłowała..."
  2. Jużeś myślał. A w zamysłach, tych zawilszych, jak much tysiąc, grzmiały boskie ludzie skrzydła. Jam opuścił to więzienie, nazbyt lotne, nazbyt kruche. Tylko myśl i drzwi jedyne powstrzymują gęstą falę ludzkich dusz i ludzkich lalek. Wątłym, któren jako nić cienista dusi Utrzymać, wisieć chwilę i kołysać, zakołatać sercem, duchem... Myśli wzbiorą i potopią, potok śmiercią barwi usta, które kwiląc, życie bodą... jużem myślał, jak powieki opadają zbrojnie w ciszę, a to myśl szaleńcza legła, potem nic już... Tylko spokój.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...