Jedynymi świadkami
Naszego pożegnania
Była kaczka,
Warszawskie kamienice z Alej Jerozolimskich
Odbite w wodzie z fontanny.
Był jeszcze deszcz
Który, kiedy mnie całowałeś
Delikatnie spływał
Po naszych policzkach, ramionach,
Po dłoniach spleciontch.
Który zmoczył nasze ubrania.
Ale MY nie czuliśmy zimna;
Przytuleni, trzymający się za ręce
Byliśmy rozgrzani swoją obecnością
Byliśmy szczęśliwi mimo pożegnania,
Byliśmy cisi choć w okół panowała wrzawa.
Nasze spojrzenia
Zatrzymane w czasie,
Mimo kropli spływającego "deszczu szczęścia".
Trwały w sobie,
Rozumiejąc się bez słów.
Czas się dla NAS zatrzymał.
Ludzie szli, wiatr wiał, padał deszcz,
A MY nie zważając na nic
Nadal wpatrywaliśmy się w SIEBIE.
To już było TAK dawno.
Jakaś godzina mnie dzieli od TEGO,
A wydaje się, że minęło
Kilka dni.
Lecz mimo wszystko
Wspomnienie TO pozostanie żywe
Na wiele dni, miesięcy, lat.
Tak samo jak To wpatrywanie,
Kiedy dla nas zatrzymał się świat...