
zbyszko
Użytkownicy-
Postów
24 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez zbyszko
-
od modlitwy przebiśniegów
zbyszko odpowiedział(a) na henryk_bukowski utwór w Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
luiza tryska ?:) Ciekawe lekarstwo na jąkanie :) -
Cieszę się, że Ci się podoba :)
-
Codziennie jesteśmy tacy sami trochę różni od tego wczoraj podobni do jutra Z miesiąca na miesiąc twardniejemy lub bardziej się rozpływamy [są kamienie, i plasteliny wokół nich oplecione, wielobarwne] Kiedy byłem mały, brałem w dłonie zawartość całej paczki, układałem mozaiki kolorów [po długim mieszaniu efektem końcowym zawsze była bliżej nieokreślona brązowa papka] Wiesz, kiedy dotykasz plasteliny I oddasz jej swoje ciepło pozwoli się kształtować jednak kiedy zostawisz ją na dłużej utrwali się tylko taka jaką była kiedy ostatni raz ją dotknąłeś. [Chyba że zostawisz ją na słońcu, pozwolisz jej się zmieniać być sobą odnaleźć swój kolor]
-
PIOSENKA Napisano taką piosenkę i smakuje po raz sto jakby grana tylko raz motyle uciekały gdy śpiewałem [ćmy nie były przejęte] zdaje się ćmy bardziej obchodzi światło i noc za dnia ciągle pierwszy raz słuchając znajduje ich małe ciała [rozsypują się w proch jak sny o poranku ]
-
Póki Pan Żyje - dla T. Różewicza
zbyszko odpowiedział(a) na zbyszko utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
czekałem z publikacją tego wiersza na odpowiedni moment... Póki Pan Żyje dla T. Różewicza poeci Poetom piszą wiersze za późno kiedy już ogarnie nas nostalgia i nieuchronne zrozumienie Pan musi być do przodu w uczuciach już przed nami naiwnymi przygotowany od dawna widzę to jako spokojne oczekiwanie [ale to tylko moje prywatne odczucie] wolałbym żeby była to całkiem drugorzędna kwestia że ważniejsze są nadal słońce pióro radość i czekanie jest wartością ujemną [ujemnie i matematyką mógłbym to próbować gryźć od różnych stron tak jak gryzę strony zebrane obok mojego łóżka pierwiastek żalu potęga szczęścia ale też nigdy nie zdefiniowany zbiór spokojnej wyrachowanej złości [nadal! nigdy nie zdefiniowany] wszystko równanie prawa strona zamyka lewą jest porządek zgodność [wartości mogę się tylko domyślać tak jak się domyślać może ktokolwiek w dniu 26 urodzin] czekam już cierpliwie a życie przyniesie mi kolejny powód do łez znalazłem chociaż ostatnie słowo dla Pana a może nie tylko może więcej jeszcze może mniej [Dziękuje] [Przepraszam] 21.08.2013 -
(2014, Londyn) nad niebem powiewa flaga duży zegar powoli odpływa szukasz słońca szukam cienia przepychamy się oswajam się, ciągle przystaje zapamiętuje światło urządzeniem [inne menu, inni ludzie inne podróże inne zmęczenia inna Ty] panoramą świata ciągniesz mnie za rękę małe zmęczone stare dziecko za róg za rogi w światło poprzez ciemność odkrywam słuchasz znudzona muzyki [już odkryłaś] tego dnia skończymy wracam do siebie [za siebie przed siebie wracam wciąż] i zostawiam Cię w moim domu do którego jeszcze kiedyś przyjdę [może]
-
....................................................
zbyszko odpowiedział(a) na Jan_Wodnik utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Rozumienie czasu i przestrzenii ... Kiedyś, dobrze się bawiąc, byłem w miejscu rosnących róż nad cichym stawem, źródłem spokojnego odpoczynku, słońce dawało niemiłosierny skwar, lecz tam był cień. Rozmawiałem z ludźmi, czułem się tego dnia wspaniale. Dowiadziałem się po roku, że w tym ogrodzie zabito i zakopano człowieka, około 2óch metrów od miejsca w którym siedziałem, w cieniu. Moje wspomnienie zmieniło się. To jak rozumiesz siebie w geografi, w czasoprzestrzenni, bardzo zależy od tego jak potrafisz umiejscowić siebie w przestrzenni, uzmysłowić sobie gdzie jesteś, poczuć miejsce, czas, historię. Przemierzam ulice mojego miasta , i będę przemierzał jeszcze lat kilka, umrę, lecz miasto i ulicę zostaną - czy będzie słychać echa moich kroków? Dla mnie o tym jest twój wiersz, o odbiciu minionych czasów, o tym co pozostaje, o tym o czym powinniśmy pamiętać. By być naprawdę, tu i teraz, rozumieć, doświadczać. Pewnie, dużo łatwiej iść do pracy, zrobić zakupy, wysłać dziecko do szkoły, nie zauważać, przemykać ulicami których nazwy nic nie znaczą - jednak dla mnie, nie warto. Dużo bardziej warto odnaleźć geografię i historię, po prostu być, szanować, kochać, być częścią przestrzenni. -
Myślenie magiczne
-
Się zgłaszam :)
-
NIEDOSZE ZDARZENIE Z UDZIAŁEM PIESZYCH
zbyszko odpowiedział(a) na zbyszko utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Zahamowałaś 1m 12cm od moich niepołamanych nóg. [ oceniam na oko] Podniosłaś rękę, dodałaś uśmiech, ot tak – przepraszając, nic się nie stało [nie, nie umiałem się gniewać uśmiechnąłem się] Kolega obok nie potrafił [jebnął w twoją maskę pięścią ] chwycił za klamkę – zamknęłaś drzwi przestraszona. Co za kurwa kretyn ? Bezdźwięczna wymiana słów ruchami ust waszych przerywana uderzeniami w szkło bocznej szyby trwała do zmiany świateł. Odciągnąłem go na bok, poczekałem aż się uspokoi. Zapaliliśmy papierosa i rozmawialiśmy o życiu. Odjechałaś rozmawiając przez telefon z uśmiechem, skupiona. Wspominam Cię, twój uśmiech, moją śmierć. -
uważam że rozmycie jest naturą naszego umysłu im bardziej zbliżysz się do ostatecznej odpowiedzi, tym więcej znaczeń jej znajdziesz przeglądam twoje wiersze Janie - kolejny świetny.
-
....................................................
zbyszko odpowiedział(a) na Jan_Wodnik utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
tak ! miasto ma swoją duszę, a i często początkiem naszej duszy jest nasze miasto świetnie to ująłeś duch historii który niczym wzbity pył unosi się każdym naszym krokiem po ulicach naszych miast.. napisałeś o swoim o tym jak rozumiesz przestrzeń swoich oczu i ciała bardzo mi się podoba. -
I can’t get no satisfaction
zbyszko odpowiedział(a) na Konrad_Redus_Olszewski utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
..... Tytuł jest uzupełnieniem wiersza, ponieważ stanowi odwołanie popkulturowe do konkretnego utworu grupy Rolling Stones.... To jest tak oczywiste, że aż nie wiem po co to pisze... Pozdrawiam Ps. Utwór "podoba" się mi. -
kobieta i mężczyzna
zbyszko odpowiedział(a) na Jolanta_Dzierań utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Czytam trzeci raz. Za każdym razem słowa bardziej przemawiają do mnie mową mojej duszy:) Czekam na następne ? -
W ogrodzie Trwa wojna Mały kotek walczy z chaszczami Jaszczurki polują na owady Mrówki walcą z mszycami [Mała mrówka wspina się Po włosach na moim brzuchu Dezerter ? Drażni mnie Ale pozwalam jej wspaniałomyślnie Żyć] Pozwalam na bitwy w moim ogrodzie To tylko małe zwierzątka I robaczki Niech się bawią.
-
(28 08 2013 00 07 13 - 00 13 12 29 08 2013 bez poprawek może niezbędnych lekko pijany) Kiedy zardzewieje mechanizm możemy rozebrać go do zera. Koła zębate polejemy coca colą i oczyścimy dokładnie papierem ściernym elementów elektronicznych już nie opłaca się naprawiać, cewki, kondensatory wszelkie układy odpowiedzialne za pole magnetyczne jak w mózgu albo przewodzenie po prostu wymieniamy coraz mniej możemy naprawić już nawet nie wiemy jak po co? nowe części wykonają pracę co śmieszne, podchodzimy do człowieka okazuje się że to zwykły układ biologiczno-chemiczny stroimy koła, oczyszczamy rdzę wymieniamy przewody szprycujemy chemią dobrze zadbana maszyna posłuży nam przez wiele lat dbaj o olej wymieniaj filtry ( na coraz coraz gęstsze zanieczyszczenia zdają się cierpliwie rosnąć).
-
Wstukasz mój adres klikniesz play i mnie masz możesz nawet zrobić głośniej kiedy będe ciszej możesz zrobić pauze jestem tylko krótkim filmem z kiepską ścieżką audio a Ty wracasz głupia klikasz play i znowu odchodzisz żyć
-
Sam wiersz... nie jako wiersz, jako próba wyrzucenia z siebie siebie, bardzo dobra. Natomiast jako wiersz w rozumieniu litaracki i badaniu poziomu wiersza - 2/3 słów jest całkowicie zbędnych. Jeżeli wprowadzasz słowo do wiersza, dbaj o to by nadawało sens dwóm pozostałym. Mogę spróbować ? pozbędę się rymów, bo są całkiem niepotrzebne. Pozbędę się wiele więcej, tylko przepiszę. Znajdę inne słowa. Trochę bardziej jak teraz wygląda poezja. Postarałem się nie dbając o sense wiersza oddać każdy wers, może na tym skorzystasz. Nie chodzi o trendy i o poszukiwanie własnego wyrazu, chodzi mi tylko o to jaki kierunek poezja nabiera do twojej myśli, żebyś nie kulał anarchonizmów, chociaż piękne, to są niepotrzebne, tak już pisali ludzi. Popatrz na moje zdania i sam znajdź swoje. Potrafiłem w miarę, tak mi się wydaje oddać 3/4 twojego ( w moim mniemaniu) wiersza a użyłem 1/3 słów. Gdyby słowa były lepsze możesz je walić non stop, ale muszą być dobre... a nie wszystkie były. Jak mi się udało dałem Ci twoje rymy :) czasem dają dobrze, czasem niepotrzebne, sam oceń. *** Zamknięte pytania bez odpowiedzi pordzewiałe w waszych odpowiedziach Są kłódki, lecz nie macie kluczy nie wystarczy nazwać uczucie żeby zyskać szacunek odezwiasz się ciszą wszystkie moje złe wybory milknę w szaleństwie znikam [pomijam cały akapit] jestem człowiekiem czyli oddycham i jem szukam drogi gniewam się na kiełki pszenicy która nie wyrosła Wystarczyło aż słuchać i wierzyć Uszanować to wszystko, co mamy Teraz ciężko coś komuś powierzyć Siebie za każdy upadek obwiniamy nasłuchujmy cicho wśród zbóż możesz znaleźć do chleba szacunek nie oddawaj go bo silos ma głęboki upadek odchodzę w zgliszcza spalam się popiół daje nawóz i odradza groby są szerokie i głębokie dobrzy są ludzie potrafią wybaczać nawet mi Jak odkopiesz ziemię mam nadzieje, że mi wybaczysz.
-
DZIEWIĘĆDZIESIĄTKI
zbyszko odpowiedział(a) na zbyszko utwór w Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
moje pokolenie ma pod górkę nie mieliśmy wojen nie atakowali nas nie umierali nasi przyjaciele nasze słowa były podobno wolne na podwórku pod piaskownicą mogłem mówić co myślę moja pięść była zawsze tylko pięścią niczym więcej żadną międzynarodówką myślałem dużo o tym wiecie mój przyjaciel z dzieciństwa był arabem albo pochodzenia [wszystko jedno dzisiaj jeden pies] w mojej klasie był japończyk a w klasie obok jeden czarnuch fajne chłopaki [tak, wszystko było dobre w dzieciństwie] nie musiałem udowadniać bronić, walczyć, ukrywać się nie musiałem dorastać moja krew plamiła tylko przypadki dziecięcej naiwności świat jednak krzywdził [ale tak inaczej cierpliwie i rozważnie] choć nagle i tak zacząłem się bać wysokości, krawędzi sexu, ras oryginalności niezależnej myśli [skutecznie stłumiły mnie panie nauczycielki] nikt nie musi dzisiaj nic możemy spokojnie narzekać nierówne drogi i śmiech nad prowincją polami i świnią zabrudzoną gdzie naiwni rolnicy roztrzepują swoje żale że z produkcji żywności trudno wyżyć takie życie wybrałeś takiego życia się trzymaj chociaż nikt tu nie wybierał chociaż nikt tu się nie trzyma moje pokolenie ma pod górkę widzicie musimy udowadniać że nadajemy się że wbrew ogólnemu odejściu od zasad i uczuć my możemy nadal wytrwać że możemy przekazać jakieś wartości jeszcze komuś następnym że to będą nasze wartości nie naszych rodziców których nie rozumiemy z którymi tak trudno nam się rozmawia jak z nami dzieci że nie umrzemy tak po prostu potomkowie zagubionych myśli bezradnych starań braku i celu spadkobiercy sukcesu bez wysiłku bez myśli zagubieni w polu pszenicy -
Zmywam twój makijaż Nałożę nową paletę barw Trochę różu, będziesz wyglądać cieplej. Żywiej. Masz smutną twarz Niewiele można zdziałać. Duże oczy, niewątpliwy atut. Małe usta, za małe dla moich ust, Skrywają nierówne zęby. Zdejmuje twój stanik, Za mały według standardów. Zsuwam majtki, melodyjne łono. Szerokie biodra, dobra miednica do rodzenia zdrowych dzieci. Jednak grube uda i cellulit Widoczne ślady rozstępów. Blizna wokół pępka. Duże ramiona. Włosy rozpuszczę wokół twarzy, Zakrywając nierówne uszy. Jesteś doskonała kiedy tak leżysz Jesteś piękna kiedy tak leżysz. Tylko że twoje serce nie bije, Nic już nie rozumiesz, Nic już nie powiesz.
-
Bardzo dawno mnie tu nie było.. ale czasem ma się ochotę z czymś podzielić :) DOBRA KARA za kurtyną twoich dłoni schowane pilnie przede mną dzieckiem nierozważnym i nie zauważyłem czyha trochę rozkoszy zamkniętej jako depozyt nagrody a wszystko to tylko za niegrzeczne sprawowanie
-
W parku życie biegnie wolniej napisane długością szyi łabędzia i ilością chleba w kieszeni [Może być ta? ta jest brudna. Więc usiądźmy na trawie w cieniu nieba. Weźmiesz mnie na kolana? I na ręce, jeśli trzeba. Nie wariuj. Zobacz, łabędź] Siedząc w parku na ławce zastanawiam się kiedy przyjdziesz. Gdzie poszłaś. a może przyszedłem sam? Wychodząc z parku patrzę na staw biorę z niego trochę nieba i na chwilę jestem przełykiem łabędzia.
-
Tu się kończę gdzie łaskawie mi ofiarowujesz pięć siedmiocentymetrów uwagi dwie sferyczne kule twoje po których biegają powleczone gwiazdy księżyca kieł i ja w tym kle jak zaklęty tkwię. lekko rozycholone malinowo wargi na szerokość akurat moich skamliwych jak ich nienawidzę ust tu się kończe gdzie łaskawie mi ofiarowujesz stopy twoje objąć pocałunkiem.
-
z siebie do siebie i przez i za aż wejdę na głowę swoją by runąć jak kłoda wgłąb do dna dopiero się przestraszyć szybko ustami szeroko nogami nieobjęcie że jestem jaki jestem ni mniej ni więcej kurwa człowiek.