Zapadłe piersi, poszarpane usta
puste oczy i zgarbiona postawa
stała przy szosie zalotnie machając
kosą a togę unosił wiatr
Ochlapana błotem znosiła klaksony
mrugania długimi i blask halogenów
w śniegu po kostki szukała klientów
na podróż tam bez powrotu