Spotkałem księżniczkę ze snów,
lecz nie miałem srebrnej zbroi,
ani głowy smoka w darze...
Cóż jej dałem? Cząstkę siebie...
Nic z platyny, ani złota,
ani mawet gwiazdki z nieba...
Przyjmie czy odrzuci, nie wiem,
choć nadzieja wraz z rozumem
ciągle kłóci się i walczy...
Dzisiaj patrzę, siedzi obok,
i jest piękna tak, jak anioł...
W oczach widzę księżyc w pełn,
w głosie słyszę magię wieków...
Czarodziejką jest, a nie wie...