Wywiało nas
przez otwarte okno
Ktoś nieumyślnie zgotował w środku sielankę
Opadając w dół ulicy
za mało czasu na wieczne trwanie
zostało
Zmierzch kołysał nas
Nie był w stanie utrzymać pod ciężarem
Więc rozbiłeś twarz o śnieg
Magdaleno
za twe lenistwo
wydrą Cię z ksiąg i pamięci
Zamurują w ramy okienne
Zakują w rany Chrystusowe
I przyjdą panowie
w niebieskich garniturach
ocierać Ci twarz wyblakłym pledem
Każdy po kolei uzna Cię
za świętej niepodobną
Odcięli Twym ciałem sielankę od powietrza
Udusili w jasnym pokoju
Kopcą się płomienie na znak,
że nie ma już czego szukać
małe szczęście
mały samobój
Bo zadziałała siła
o stopień wyższa
Wyrwała fotografie z każdego płaszcza
Naznaczyła krzyżem
Ukrzyżowała na zapas