- otwieram oczy,
skrzydłem wzruszone powietrze,
oddech firanek głęboki
i mech złotego poranku
w pokoju rozlany.
- wstaję,
płatki obłoków na niebie,
ptak w locie rozkołysany
i szelest wiatrem spowity,
blaskiem szmaragdów muskany.
- podchodzę,
rosa w powietrzu zadrżała,
tuli się w świetle promieni,
rozgrzewa się wonnościami
kwitnącej od życia ziemi.
- jestem.