Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Krzysztof Szydłowski

Użytkownicy
  • Postów

    4
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Krzysztof Szydłowski

  1. Jest noc, jadę srebrnym od kropel tramwajem Jest wiosna, ale nie pachnie upojnym majem Ludzie śpią, motorniczy z nitką szyn sobie gada Myślę, co Ci wpisać w pamiętnik wypada Słucham wiatru, coś tam mruczy, może podpowie Czy jednak słowa, wyrażą, co w mej głowie Mam wątpliwości, że to, co myślę tu zagości Za młoda jesteś, by pisać o wielkiej miłości Za duża, by pisać o motylach i bukietach róż Wpisać motto ? W życiu pełnym zawiei i burz Proszę, byś pamiętała o naszym wierszowaniu O wzniosłości uczuć, czystej przyjaźni, i oddaniu Gdy mnie zabraknie - w górach znajdziesz duszę Wystarczy zawołać - z wierchów halnym się ruszę
  2. Drogami,różnym czasem, przestrzenią, szły Parki ich żywot plotły, nici przędły z losu mgły Pegaz przebiegał szlaki, skrząc iskrami myśli Ludzie mijali, patrzyli, wracali tam skąd przyszli Niebo omiatały, czekając, na gwiazd podpowiedź Bereniki warkocz czesały, licząc, na jej spowiedź Nocą zrzucały swe powłoki, tułaczką nie marnując Promieniami okryte, do jazdy księżyc wynajmując Erato z Euterpe, bezszelestnie ku sobie potoczyły Ścieżki życia splątały, czas i przestrzeń zmąciły Niebo z rozkazu Hery i Zeusa, lazurem się rozwarło Góry pokryło zieloną szatą, tęsknotę, jakby zatarło Pozostał kolec czasoprzestrzeni, przebytych dróg Czy cierń ten może usunąć, jakiś nieznany bóg
  3. Chodzę po górach, rozrzucam korale Mam jeszcze dużo, nie żal ich wcale Staję na szczytach, przeglądam dale Od końca szlaku, dzielą mnie cale Na każdej górze, pod każdym kamieniem Mam swe korale z tajemnym marzeniem Gdy Słońce szczyty omiata spojrzeniem One mi drogę wskazują promieniem Na skraju życia, wstecz rzucę westchnienie Ktoś ruszył w tę drogę, podnosi kamienie Korale gór znalazł, me skryte marzenie Spokojny odejdę, w pył drogi zamienię
  4. Schodzę powoli w dół, w gwarną dolinę Tam, gdzie życie monotonnie płynie Za mną Stożki, zielem pachnące hale Kolorowe szlaki, wiodące nogi w dale Strzeliste sosny, świerki z długimi brodami Wąskie dróżki, ścieżki z omszałymi skałami Za mną cisza, przerywana trelami ptaków Wędrowców głosy, tłumione mchem na szlaku Schronisko, niby dziecię przytulone do góry Wielogarbny horyzont, niesforne chmury To już wszystko za mną - żegnajcie góry
×
×
  • Dodaj nową pozycję...