Drogami,różnym czasem, przestrzenią, szły Parki ich żywot plotły, nici przędły z losu mgły Pegaz przebiegał szlaki, skrząc iskrami myśli Ludzie mijali, patrzyli, wracali tam skąd przyszli Niebo omiatały, czekając, na gwiazd podpowiedź Bereniki warkocz czesały, licząc, na jej spowiedź Nocą zrzucały swe powłoki, tułaczką nie marnując Promieniami okryte, do jazdy księżyc wynajmując Erato z Euterpe, bezszelestnie ku sobie potoczyły Ścieżki życia splątały, czas i przestrzeń zmąciły Niebo z rozkazu Hery i Zeusa, lazurem się rozwarło Góry pokryło zieloną szatą, tęsknotę, jakby zatarło Pozostał kolec czasoprzestrzeni, przebytych dróg Czy cierń ten może usunąć, jakiś nieznany bóg