Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Gianej

Użytkownicy
  • Postów

    18
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Odpowiedzi opublikowane przez Gianej

  1. Nieznany dźwięk zakłócił rytm ciszy,
    jak jęk skrzypiec w duszy odbił się echem,
    jak fletu melodia wyczarowana oddechem
    wznieca niepokój i czas przeszły niszczy.

    Niczym słodki ton harfy uspokaja zmysły
    by za moment myśli poderwać do lotu,
    chcąc wejrzeć w nuty nie sprawię kłopotu,
    ja szukam w pamięci narzędzia artysty.

    To prosty instrument... jedna życia struna,
    graj grajku jeśli odwagi masz w bród
    i uważaj, nie zerwij! Zbyt ważny Twój trud...
    więc nie chałturz, wirtuoz tak nie zaczyna.

  2. Dzięki za komentarz, ale...
    po 1. miało być dokładnie jak napisałem "wiatrowi dotykającemu babim latem" - jak przypomnisz sobie i poczujesz co to jest babie lato, to zrozumiesz
    po 2. "...zazdroszczę wszystkiemu co wokół-> umierającemu z głodu dziecku, zażynanej w rzeźni świni też? Ludzie mają tendencje do zapominania, co to jest wszystko ;)
    " - gdybym wstawił w każdy wers słowo Tobie, Ciebie, Twój - to byłoby oczywite sformułowanie ...zazdroszczę wszystkiemu ...co z Tobą", ale wydawało mi się, że te słowa są zbędne, no cóż..
    Dzięki serdeczne :)

  3. Zazdroszczę
    kropli deszczu łaskoczącej policzek,
    śnieżynce umierającej od ciepła oddechu,
    wiatrowi dotykającemu babim latem,
    kwiatom uczącym się zapachu,
    słuchawce echem powtarzającej głos,
    liściom szeleszczącym z radości po stopami...
    ...zazdroszczę wszystkiemu co wokół,
    prócz myśli Tego...
    który zostanie bez Ciebie.

  4. Nie wiesz co to ból,
    dopóki nie spotkasz drugiego człowieka
    na planecie zamieszkałej przez duchy gorzkich uczuć,
    nie wiesz co to miłość,
    dopóki nie spotkasz uczucia
    na planecie zamieszkałej przez obcych sobie ludzi,
    nie wiesz co to radość,
    dopóki nie spotkasz człowieka,
    który na tej ziemi znalazł jedno i drugie.
    Ja wiem i znam tego człowieka...
    jestem jego cieniem....

  5. Kałuża wody na horyzoncie ?
    To niecka płynnego złota rzuca zmysłom wyzwanie.
    Ziarna piasku przelewają się leniwie w rytm biegu słońca
    kusząc błyskiem wiecznego spokoju.
    Powietrze spazmami drga!
    Oczy szukają oparcia w pamięci odległych chwil malowanych zielenią,
    wyciągam rękę,
    patrzę jak żar słońca wyczarowuje chłód ukrytej w trawie rosy,
    trzymam Twą dłoń, Twe włosy, jesteś o krok...
    lecz cóż, to miraż tylko - czas dalej iść...

  6. Dziekuję za słowa i cieszy mnie, że się podoba. Chodziło mi o to, że jeśli powierzamy czasem życie elementom niezależnym od nas - linie, ludzkiej dłoni - to wszystkie one zawierają ziarnko zaufania. A jeszcze większego zaufania potrzeba w kontaktach miedzy dwojgiem, kiedy trzeba ufać tylko słowom, a to niesłychanie trudne. I Annabel ma rację, ten głos musi się przebić ponad inne.
    Pozdrawiam Wszystkich.

  7. Czy wiesz ile wart kawał liny,
    na której wisisz pod niebem?
    Ile nadziei da głos silny
    przez echo wzmocniony w potrzebie?
    Czy wiesz ile rąk uchwyci w przelocie
    gdy spadasz twą dłoń?
    Ile słów rzuconych w ochocie
    życia tłucze o skroń?

    Ty wiesz!
    Krucha lina i mocny głos,
    otwarta dłoń, nieznany los
    to wszystko nic...
    bo nie ma innych już słów
    prócz „ufaj”..., ufaj i mów...

  8. Patrzę w Twe oczy,
    widzę jak diamentowe krople
    w kącikach rosną mieniąc się w blasku świec,
    zamknięte powieki wyciskają ten klejnot
    na pajęczynę rzęs gdzie drga...
    czeka na zerwanie jak owoc dojrzały.
    Lecz owoc ma duszę, nazwę, kolor i kształt...
    ....a łza?
    Blask zimny od czasów narodzin,
    klejnot, któremu żaden szlifierz kształtu nie nada,
    nie zmieni na ból, cierpienie, szczęście, wściekłość czy żal....
    Patrzę w Twe oczy,
    zbiorów nadszedł już czas...
    pęka trzymająca nić i lśni przez chwilę mokry ślad.
    nic nie mów... teraz wiem już...
    gdybym zarabiał szlifowaniem łez
    królowie mieliby je w swoich koronach.

  9. Wypływa tak nagle...
    wypchnięta skurczem serca
    łakomego na ból i zło świata,
    i płynie..., płynie przez lata
    rzeźbiąc policzek starca
    bez ran.
    Wypływa tak nagle...
    jak diament jest czysta
    bo skarcono serce za nadziei brak,
    te zmarszczki, ten głos mówiący jak
    żyć, łez ulicznych artysta,
    więc w tan.

    To nic, że oddech nieświeży
    po nocnym czekaniu na świt,
    to nic, dłoń brudna nie wierzy,
    że dwa złote to radość i byt.
    To nic że łza marznie na kość
    i spada dzwonkiem na bruk,
    to nic, że skurczów serce ma dość,
    na dłoni pieniążek stuk puk,
    więc w tan...

  10. Ten kształt, ta krągłość
    jak wnętrze melona widziane od zewnątrz.
    Promień słońca nieśmiało, powoli,
    ociera się jak kotka zazdrosna
    osuszając blaskiem poranka ten pot;
    ta krągłość, ten blask,
    ten dreszcz ukrywany pod kolcami róż
    jak piersi dziewczęce wciśnięte w gorset parkanu!
    Ten kształt, ta krągłość
    jak aksamit dotykiem cię cieszy tuż ,
    ten pot o poranku zmęczeniem jest nocnym i lśni,
    ten kształt, ta krągłość
    jest drżeniem nieznanym wciąż mi
    i całuj, całuj ten kształt, ten dotyk, ten brąz -
    to kasztan ....

×
×
  • Dodaj nową pozycję...