Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Emil Czarski

Użytkownicy
  • Postów

    7
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Emil Czarski

  1. Słonce parzy dlatego siedzę w ciemnościach małe zielone światełko miga nieznośnie zakrywam je tekturą by nie rozpraszało uwagi szarość trzyma się na szczęście z daleka przystępu nie ma zupełnie brąz widzę tylko jak w lustro patrzę to dobrze bo za nim nie przepadam I czerwień tak czerwień bezlitosna i niepodważalna irracjonalna w istocie igła co w klatkę sie wbija i imię twe jako krzyk wymusza odwracam głowę w wór czerni żal po czasach gdy mogłem oddychać bez bólu
  2. 1 U mojej babci na starym kredensie stoją szyszki złota farbą pokryte wyglądają one co najmniej dziwnie nie komponują się z reszta wystroju Nigdy nie zapytałem o powód uwielbienia dla pozłacanego kiczu oszpeconego farbą 2 ponad pół wieku temu jej nastoletni bracia poszli do lasu bez dziewczyn maki wyrosły bujnie tego roku 3 Babcia nie jest poetką Z historii najlepiej zna wydarzenia bieżące wychowuje tylko psa Dlatego swobodnie zmieniać może fundament na wygodniejszy Nie przeklina zeszłorocznego śniegu żyje podziwiając złote szyszki Które nigdy nie będą tematem godnym wiersza jednakże dla jej oka są z pewnoscią miłe
  3. Z początku Syzyf nie był uległy za kazdym razem porzucał swą robotę kiedy było to mozliwe brał sztywne nogi za pas i niestrudzony Apollo musiał go chwytać Bogowie postanowili zatem ukrócić tą samowolę wiec Hermes skrzydlaty szkatułke mu podał Małą tandetną odrapaną w mdławym kolorze tragikomiczną skrzypiały zawiasy kiedy ją otwierał od tamtej chwili z usmiechem głaz turla przekonany o dziejowym znaczeniu i roli nigdy nie spogląda w stronę wyjetej kartki Na której od dawna widnieją krwią i spermą wypisane słowa "sens zycia" i nic poza tym
  4. Gdy wyszłaś z pokoju zostałem sam z połamanymi nogami na których mogłem stać i biegać nawet Z podcietymi skrzydłami których na dobrą sprawę nigdy nie miałem lecz sam sen mi do lotów wystarczał takich wielkich podniebnych szalonych leząc na ziemi z zapijaczonym ryjem i kacem na drugi dzień Za kilka sekund ciebie przegrane życie i drwiny zbiorowosci uczciwa wymiana
  5. A jednak wciąż płonie pomimo wszystkiego wciąż płonie ostatni płomyk w ciemnosci A w nim Ty uśmiechnięta taka jaka cie zawsze będe pamiętał pomimo ironii sytuacji Z różą czerwona w dłoni a na każdy jej kolec moja krwawiąca dusza nabita Jednakże jest on wciąż ze mną naiwny płomyk nadziei na zycie które mi nie jest pisane
  6. Już ładnych pare godzin w oblężeniu trwałem ściany pokoju wspomagane twarzami z produkcji taśmowej uparcie zaciskały pętle wokół mojego karku wiec juz czekał karawan a kornik z dokumentem wtedy ja wbiłem głebiej koronę ciernie bolesnie wierciły kosci odeszli więc przegrani jak zawsze a ja zwycięski zostałem przy sobie J tylko ta krew co z czoła kapie żyć mi wszędzie przeszkadza
  7. Już ładnych pare godzin w oblężeniu trwałem ściany pokoju wspomagane twarzami z produkcji taśmowej uparcie zaciskały pętle wokół mojego karku wiec juz czekał karawan a kornik z dokumentem wtedy ja wbiłem głebiej koronę ciernie bolesnie wierciły kosci odeszli więc przegrani jak zawsze a ja zwycięski zostałem przy sobie J tylko ta krew co z czoła kapie żyć mi wszędzie przeszkadza
×
×
  • Dodaj nową pozycję...