Tomasz Hubań

Najpiękniejsze motyle. Na królewskim niedźwiedziu, w samym sercu puszczy Usiadło ponad milion motyli. Każdy cal jego futra spowiła inna para kolorowych skrzydeł I cały dzień spokojnie skrzył się w słońcu. Wieczorem z pyska niedźwiedzia wyleciał kos. Zręcznie odbił się od jego głowy A najpiękniejsze motyle Radośnie zatrzepotały mu w dziobie.

Mia nomo estas Legio. Człowiekowi o tysiącu twarzach nie zdarzyło się jeszcze zwątpić Człowiekowi o tysiącu twarzach wybaczano już nie raz, nie dwa To miało miało miejsce przed wiekiem i wczoraj; Człowiek ten miał też więcej niż jedną kobietę, Więcej niż jedno łóżko dźwigało jego ciężar. Po jego rękach nie raz płynęła krew, Nie raz święcona woda. Pocił się i marzł, Głodował i objadał się, Całował i gryzł; Człowiek o tysiącu twarzach, gdy go zapytać, odpowie: "Mia nomo estas Legio, cxar ni estas multaj" Ale serce Ma jedno.

dokladnie dzie wuszko:)

Epoka a człowiek z żelaza morderstwo z marmuru słowa były echem wystrzałów armatnich Epoka b człowiek jak woda zapomniał o śmierci słowa to deszczyk co prędko wysycha Później jeśli Bóg zdarzy dla dobra planety Taśma się zerwie, zostanie powietrze.

Polecam lekturę E. A. Poe... może pomoże; niedoceniany gatunek, pewnie dlatego, że większość utworów jest na takim właśnie poziomie. Żeby w poezji wychodzić poza codzienność w tym kierunku, który wybrałaś, potrzeba strasznego kunsztu. Kiedyś to mogło być łatwiejsze - ale teraz, gdy wszyscy widzieli "The Ring" a po kioskach wala się pełno książek o Wampirach... Niech tam nawet jest jakiś ukryty sens i historia w Twoim wierszu, ale ginie przez te skojarzenia. Pozdrawiam

Na lipiec mam już w słoiku pijawki Żeby na koniec upuścić sobie trochę gradobicia z aorty. Bez recepty można się już tylko zastrzelić: Maj - alergia i łzy; Czerwiec - nadciśnienie; W lipcu marskość wątroby... Mój lekarz strajkuje Moje serce potrzebuje świeżej transfuzji.

Pigułka na lipiec Pigułka na chmury i deszcz Na wiatr Burza rozpuszczalna w szklance wody Para barykaduje drogi Tarasuje okna Zapach ziemi jest lepszy Niż zapach bruku po deszczu Gdyby to dało sie łykać Nie przedawkować I przetrwać bez skutków ubocznych Cały poznański czerwiec

Powstaliśmy z Prochu W skoku kilku tranzystorów Zbudowani wolnością Czekamy na chmury A sufit robi nam guza Na czubku góry lodowej

Na wspaniałym niedźwiedziu, w samym sercu puszczy Przysiadło ponad milion motyli. Każdy cal jego futra okryła inna para kolorowych skrzydeł I cały dzień spokojnie skrzył się w słońcu. Wieczorem z pyska niedźwiedzia wyleciał kos Zręcznie odbił się od jego głowy A najpiękniejsze motyle Radośnie zatrzepotały mu w dziobie.

Ludzie siedzą na krzesłach Krzesła mają nogi Nogi się poplątały A ludzie chcą wychodzić Potknęły się krzesła Ludzie już wstali Rosół się wylał Stół krzyknął z dali.

Gdybym mówił językami ludzi i aniołów A bólu bym nie znał Nie człowiekiem A demonem stałbym się Gdybym zechciał przenieść górę I podołał jej Nie mocarzem A zuchwalcem i ćwierć bogiem byłbym Gdybym nie znał głodu A rozdzielał między wami chleb i ryby Mielibyście mnie za wstrętnego kuglarza A nie wielbili mnie Gdybym powstrzymał stalowe igły A nieśmiertelności stałoby się zadość Paweł z Tarsu nie wiedziałby nic o miłości

Witam, przeróbka, chyba fortunna, bo zawarty jakis sens - choc nieaktualny:) Jestem świerzy - czekam na uwagi. There was a man from Dien Bien Phu Who often watched "Scoobydoo" The communists thought it was a crap So they slaughtered him like a little rat. Watch out, you may end like him too! Pozdrawiam!

Witam, Dziekuje za uwagi i przepraszam za zamieszanie - przyznaje, nie zbadalem dosc dobrze fizjonomii strony. Na drugi raz bede wiedzial gdzie debiutowac;). Pozdrawiam serdecznie, TH

Ktos zrobil uwage, ze lepiej tu niz w "wierszach gotowych" zaczynac... Przepraszam za to, ze nie znam zasad. Wiec, co myslicie? 1. Fotografia tłumu Dostałem dziś pocztówkę Od znajomego. Skąd? Nieważne... To było coś, co mogło być Górą piszczeli i czaszek Polanych benzyną. To była fotografia tłumu. 2. Świata rąbek Uchyl mi mamo Lecz jest już za późno Świat został sprzedany Gdy miałem pięć lat Widziałem Na szklanym ekranie Naucz mnie tato Kilku słów nowych Mówić: "dziękuję" Ty rozkładasz ręce i mówisz Spojrzeniem, że chciałbyś Ale nie ma sensu, że w szkole Nauczą Płaczę w poduszkę Dziecinnie dojrzały I skomlę, że chciałbym Zawrócić Ale jest już za późno Biedronka nie przyniesie mi chleba

Pewien głuchy katolik w Ulsterze Bardzo głośno odmawiał pacierze Niemy protestant chciałby go uciszyć Lecz choćby krzyknął to tamten nie usłyszy. I tak obaj wytrwają w swej wierze.

zgadza sie, dziekuje!

Napiszę wiersz Do tego wcale nie potrzeba Przytulnego strychu, Kubka kawy, Papierosa. Trzeba coś czuć, A kartka papieru Wszystko wytrzyma.

Świata rąbek Uchyl mi mamo Lecz jest już za późno Świat został sprzedany Gdy miałem pięć lat Widziałem Na szklanym ekranie Naucz mnie tato Kilku słów nowych Mówić: "dziękuję" Ty rozkładasz ręce i mówisz Spojrzeniem, że chciałbyś Ale nie ma sensu, że w szkole Nauczą Płaczę w poduszkę Dziecinnie dojrzały I skomlę, że chciałbym Zawrócić Ale jest już za późno Biedronka nie przyniesie mi chleba

Dostałem dziś pocztówkę Od znajomego. Skąd? Nieważne... To było coś, co mogło być Górą piszczeli i czaszek Polanych benzyną. To była fotografia tłumu.

A gdybym chodząc po linie Spadł i połamał me kości To czy jakiś by Zaratusztra w ostatniej godzinie Me ciało ramieniem otoczył, ducha nauczył mądrości? A w wodze rzecznej brodząc jeślibym Głód cierpiał, to czy Ezop jakowyś Dałby mi wędkę a wzbronił ryby Mówiąc: "Radź sobie sam, tyś zdrowy!" Samotnie spadne na twarz z wysokości I wolny od mądrej rady przykrości Nie zauważę, jak ktoś rzuci mi rybę pod nogi Sam też nie wiedząc co robi

Po nocach ślęczenia nad papirusem Przy nikłym świetle kaganka Oczy egipskiego astronoma Są jeszcze bardziej zaćmione A gwiazdy na czarnym sklepieniu Jeszcze bardziej rozmyte Przepaść, która ich dzieli jest nie do przebycia I choćby starożytny uczony Wspiął się na szczyt Piramidy I spojrzał na tysiąc lat wstecz I w przód przez wypolerowany kryształ Gwiazda będzie ni mniej ni więcej A nieskończenie odległa

1. There was a man from Dien Bien Phu Who often played the "dubee-doo" All the people thought it was a crap So they slaughtered him like a little rat. Watch out, you may end like him too! 2. Pewna dama z Dien Bien Phu Poznała raz w nocy chlopcow stu. Nie wiedziala kto jest kim Az w TV ukazal sie Kim Dzong Il A ona wyrzucila odbiornik na bruk!