@Migrena
Wiecie co, weszłam tu z ciekawości dla wiersza, a zostałam dla… socjologii portalu.
Po kolei:
-Tymek wrzuca dwie długie, konkretne analizy: pokazuje, które metafory działają, które się dublują, gdzie tekst się rozmywa. Można się z tym nie zgadzać, ale to jest normalna krytyka warsztatowa – z cytatami, przykładami, propozycją cięć.
-Migrena odpowiada najpierw całkiem ciekawym mini-esejem o wolności poezji – spoko, da się czytać.
A potem jedzie w „prostaku”, „inteligencji ściany miejskiego szaletu” i żąda przeprosin.
W sekundę z redaktora staje się samozwańczym dozorcą elegancji.
-Viola z kolei startuje od miłego komplementu dla autora, żeby po chwili przejść do „zamknij dziób” i diagnozowania, kto tu „kracze dla przyjemności”.
Z boku wygląda to tak, że jedyna osoba, która przez cały czas trzyma się tekstu, to właśnie Tymek.
Reszta bardzo szybko porzuca wiersz na rzecz obrony towarzystwa i ustawiania rozmówcy do szeregu.
Jeśli ktoś naprawdę wierzy, że „prawdziwa poezja” broni się dialogiem, to może nie jest najlepszym pomysłem:
A. wyciągać ciężką artylerię w stylu „prostak, przeproś i zamkniemy temat”,
B. nazywać normalną polemikę „krakaniem wrony”,
C. a potem jeszcze stawiać siebie i koleżankę jako „uznaną poetkę” ponad wszelką krytyką.
Bo z perspektywy czytelnika spoza kółka wygląda to dokładnie jak to, o czym Tymek napisał w swoim wierszu (Między lajkiem, a ciszą) o towarzystwach wzajemnej adoracji:
łatwiej przykleić etykietkę krytykowi, niż uczciwie odpowiedzieć na pytanie:
czy ten tekst naprawdę potrzebuje aż tylu fajerwerków?
Podsumowując: „Upojony zimą” ma momenty świetne i momenty przegadane.
Tymek nazwał to po imieniu.
Za to go tu grillujecie – nie za ton, tylko za to, że ośmielił się nie klaskać w rytm.
I to, szczerze mówiąc, mówi więcej o kondycji tutejszej dyskusji niż o jego „inteligencji” czy „prostactwie”.