na skraju lasu gdzie domku serce śpi
las rośnie często samotnie
słonko jaśnieje nie puka do drzwi
wygląda to jak osamotniony dom w zabitym oknie
od dawna tu nikt nie przychodzi
choć pnie wciąż szukają chleba
ptaszki śpiewnie bo ktoś tu moknie
gwiżdżą czy można tu zjeść coś obok drzewa
raz ktoś przychodzi tu nie mówiąc nic
sprawdza swój stan w swym makijażu
i tylko słowo za jakiś czas co godnie ktoś prysł
rozchodzić się będzie w jesiennym cmentarzu
na skraju drzew spadające liście
wiatr delikatnie gładzi swe korony
nikt nie zagląda tu od dawna rzeczywiście
a świat przecież pięknie jest tu zdobiony
lecz może ktoś tu jeszcze powróci
by sprawdzać swe domu lasu dobrodziejstwa
powróci tu duch tego trzosu znów jako spełniony
gdzie będzie pachniał z grzybów swego jestestwa