Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

kano

Użytkownicy
  • Postów

    8
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez kano

  1. @violetta @violetta Prawda? I niewiadomo, czy lepiej budzic, czy byc budzona ;-)
  2. @Alicja_Wysocka Hmmm.... Dziekuje za kwiaty i jeszcze bardziej za refleksje i sugestie. Dotychczas nie zwrocilem uwagi na negatywny wydzwiek tego slowa. Jest w twoim spostrzezeniu troche racji, "szwedza" i dla mnie teraz brzmi szorstko, a na dodatek kojarzy mi sie ze "swedza" i to mnie naprawde martwi. Widzisz, co narobilas...;-) Okay, musze nad tym pomyslec. Uzylem tego szwendania sie, bo jest ono wlasnie takim bezcelowym snuciem sie po zakamarkach wspomnien, ktore do niczego nie prowadzi. To bardzo trafne w tym ujeciu, a na dodatek rymuje sie z "sie przedza" z pierszej strofy, lacznie z "sie" i "e". (sorry, nie mam polskich trzcionek na klawiaturze). Rymy bez owego "sie" i z "a", jak np. "bladza" troche mi psuja ten rytm. Nawiasem mowiac, to jeden z moich pieciu wierszy :-)
  3. Bądź, gdy myśli me ku twoim nitką senną się przędą, wszak w snach tylko ust twoich sięgną, a jednak... ty bądź ze mną. Bądź, gdy zagubione marzenia po wspomniach się szwędzą, pewnie i tej nocy sen błogi nam rozpędzą, więc bądź ze mną! I bądź jeszcze w dzień każdy, ten rzeczywisty. Bądź swoim głosem, uśmiechem, spojrzeniem, dotknięciem dłoni, wonią twego ciała i jego pragnieniem, bądź całym swym istnieniem: wszedzie, zawsze, niezmienie... Nie będziesz? Wiem, nie ze mną... lecz we mnie.
  4. @tie-break uwiez mi, ze nie bylem swiadomy tego, ze komus gdzies won jej ciala rownie intensywnie pozostala w pamieci... Mozesz wskazac mi oryginal? Bardzio jestem ciekaw reszty. @huzarc Ciesze sie, ze zauwazyles drobiazgi. Najczesciej to wlasnie one tworza w tle klimat sytuacji. Czasem po latech chwytamy mimochodem jakis cytat zapachu, smaku, barw powietrza i dopiero wtedy uswiadamiamy sobie - ale tylko czasem -. wlasnie owe tlo sprzet lat. @tie-break Sprawdzilem. Masz racje - Lesmian. Bardzo lubie ten wiersz, rowniez w wykonaniu Grechuty. Ajednak cytatu uzylem nieswiadomie. Moze az tak bardzo sie w nim odnalazlem?
  5. W sennościach pokoju, w strudze światła od sadu Leniwi się kanapa obrzmiała ciepłem dojrzałego lata. Po niej słońce psoci, To muskając twe ramię, to plącząc złote włosy, A plącząc tak kusi przymrużone me skrycie oczy. W oknie z firanką zatańczył wiatr lekkoduch sadu, Czarując o owocach cieżarnych od słodkiego jadu. Nagle odkrył twą sukienkę... i poleciał, by zaszemrać falbanami w zielony groszek, Jakby szepcząc namiętnie do ucha: ach proszę! A w sadzie świerszcze stroją skrzypce do balu... I zdradziła sukienka przed frywolnym mym wzrokiem Sekrety twego ciała okryte skrawkiem bieli. Znudzone sennym półmrokiem, Uwodzą niczym cenne klejnoty Spragnione dreszczu zmysłowej pieszczoty. Już myśli szaleją, już malują obrazy, Przepojone wonią twego ciała pejzaże bez skazy. Pijane oddechem sadu Przywołują wspomnienia dawnych wojaży I pierwszych odkryć, do których ciało tęsknie marzy. A skrzypiec jęk wciąż dobiega od sadu ... Więc niech bal się zaczyna, niech już gra orkiestra, Niech prowadzi do tańca w nam tylko znane miejsca, Gdzie my wciąż jesteśmy, Gdzie wszystko się spełnia Gdy tak niewiele trzeba, a szczęścia staje się pełnia. Bo wystarczy senność pokoju w strudze światła od sadu, I leniwa kanapa obrzmiała ciepłem dojrzałego lata, I słońce w twoich oczach, I muśnięcie twych ramion, i zapach złotych włosów, I by tak zostało po wszechczasy naszych losów. A do snu świerszcze na skrzypcach w sadzie niech nam grają, gdy słowa te ciałem sie stają.
  6. @viola arvensis serdecznie dziekuje!
  7. Kiedy umrę, mnie nie chowajcie, tylko prochy me wiatrom oddajcie. Miast ginąć w nieznanym rzędzie, niech burze poniosą je wszędzie, aż ślad mój waszym się stanie. Bo kiedy umrę, ja być nie przestanę, tylko wspomnieniem waszym się stanę. Jednym miłym, kochanym, innym znów mniej zrozumianym, a jeszcze gdzie i mocno zgorzkniałym. Więc zamiast chować, odpust mi dajcie: od nieczułości i bezzrozumienia, od win minionych, czasów straconych, co ich nie dałem, a tak pożądałem. Od bezsilnosci i niezaistnienia niech mnie umyją wiosenne deszcze. I światłograniem w strudze słońca niech się stanę, we wszystkich kolorach, losem rozdanych wzorach, gdzie bywać chciałem, odwagi nie miałem, osiądę teraz skroplonym kurzem. Smugą cienia wam zagram na murze. Ku zadziweniu i dla przebudzenia, dla nowej myśli wskrzeszenia śladem palca na szybie was wzruszę i odpocznę na chwilę waszym przebaczeniem zanim dalej w drogę wyruszę. I żył będę, bo muszę. Tylko odpust mi dajcie.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...