Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Bartłomiej Boruta

Użytkownicy
  • Postów

    3
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Bartłomiej Boruta

  1. Przede mną odszedł pies Nie zrobił przedstawienia Zostawił puste miejsce pod stołem I miskę z wodą która już nie odparuje Z psem odeszło uczucie dzieci są co drugi weekend przynoszą hałas i światło potem zostaje kurz w powietrzu i dwa talerze których nie mam serca zmyć smutek zachowuje kulturę nie narzuca się po prostu siada na krześle i milczy razem ze mną ale przyszła Ona jak światło w późne popołudnie nie mówiła wiele jej spojrzenie znało drogę do miejsc, których sam się bałem dotknęła mojej ciszy i została
  2. I. Teoria ciszy milczenie nie boli to tylko brak dźwięku ciało uczy się go szybciej niż serce najpierw zanika puls w palcach potem wzrok traci głębię a na końcu człowiek przestaje pytać mówią — to dojrzałość choć bardziej przypomina oswajanie pustki II. Notatka z oddalenia znowu jestem tu w miejscu które nie zna mojego imienia ale pamięta ciężar kroków stawiam je ostrożnie jakby ktoś inny miał zapłacić za każdy błąd przechodzę przez dzień jak przez wydrążoną gałąź pusta — ale wciąż trzyma się drzewa III. Przysięga nie przysięgam nie dlatego że nie kocham ale dlatego że wiem co dzieje się z przysięgami kiedy zapada noc a serce chce spać w innym miejscu
  3. Znowu tu jestem, choć strumień płynie wartko. Stoję nieruchomo, pozwalam mu odrywać kawałki siebie: niepotrzebne tkanki, okruchy pomyłek, słowa, które straciły ciężar, zrogowaciałe płaty tęsknoty. Tęsknota już nie boli. Rozlała się i zastygła w marmurową mozaikę, odbija głuche echo kroków. Pamiętam martwą choinkę z dzieciństwa — jej igły ułożyły się na podłodze w prostą wróżbę przemijania. Tańcząca wróżka Miriam nie potrafiła jej złamać. Mówiła o wielkim bałwanie, któremu w żalu oddałem moje małe serce. Chyba wtedy zamarzłem na zawsze — w niezgodzie na fałszywe słońca. W szafie powiesiłem kożuch. Wiem, że tam, gdzie pójdę, będzie zimno. Odwrócę się plecami do zielonej łąki. Zostanę w lodowym spokoju i ciszy. Jest jeszcze Ona. Mówi do mnie. Oddycha miarowo w mój niepokój. Jej dłonie rozchylają moje pięści na bukiety wysuszonych kwiatów. Dziś mam czterdzieści siedem lat. Słońce znowu jest w Pannie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...