Nigdy nie zostałam cała zweryfikowana,
przez co strona cienia za mną podążała.
W głębi mnie jest ciemna istota
i to daje poczucie, jakbym była z błota.
We wnętrzu coś mnie nachalnie rozrywa,
przy czym część mnie też wymywa.
Na zewnątrz tylko się ze mnie endorfina wydobywa,
a wewnątrz jestem jak deszcz, który z dachówek spływa.
Od kiedy więcej rozumiem, zawsze się do kogoś porównuję,
chociaż coraz mniej to kontynuuję,
bo chcę patrzeć w lustro bez rozpaczy,
której już nikt nie zobaczy.