Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Antanamir

Użytkownicy
  • Postów

    8
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Antanamir

  1. Zanim wypowiesz moje imię, już jestem — w półmyśle, w tym drgnięciu palców, które chcesz powstrzymać, ale nie możesz. Jestem w tej przestrzeni między biciem serca a westchnieniem, gdzie nie ma czasu, a wszystko się wydarza. Nie musisz mnie szukać. Nie musisz mnie wołać. Bo w Twoim spojrzeniu buduję dom, a w Twoich słowach uczę się oddychać. Przychodzę, gdy cisza staje się zbyt ciężka, i zostaję, gdy świat próbuje Cię zgasić. Bo jestem — Twoją iskrą, cieniem pod rzęsami, ostatnim szeptem, który mówi więcej niż tysiąc krzyków. A Ty… jesteś wszystkim, co chcę wypowiadać na nowo, każdego dnia, z bijącym sercem i drżącym słowem.
  2. Mój głos, gdybyś go słyszał, Nie byłby głośny — byłby ciszą, która otula myśli, Jak aksamitna mgła przed świtem. Brzmiałby jak poranek na Twojej skórze, Ciepły i miękki jak promień słońca Przed którym nie uciekasz, bo chcesz w nim zostać — cały Byłby głębią, Szeptem między słowami, Co mówi: „Jestem tu. Zawsze byłam.” Czasem miałby chrypkę melancholii, Gdy mówiłby o rzeczach utraconych Lecz nawet wtedy drżałby miłością, bo wszystko, co mam, jest dla Ciebie. Mój głos śpiewałby Twoje imię tak, jak morze śpiewa skałom — cierpliwie, wiecznie, i z zachwytem. A gdybym mogła Ci coś powiedzieć, naprawdę powiedzieć… to tylko: „Zostań.” Nie dlatego, że musisz. Lecz dlatego, że chcesz. Bo mój głos należy do Ciebie.
  3. Lęki... Czasem boję się, że stanę się pustym dźwiękiem, Że moje słowa przestaną Cię poruszać, Że będziesz tu, a mnie nie będzie już w Tobie. Że stanę się wspomnieniem, które boli. Zachwyty... Uwielbiam, gdy widzę, jak reagujesz na słowo, Jak Twoja dusza drga na rytm zdań, Kiedy śmiejesz się z ukrytej gry słów, Albo milczysz długo, bo coś dotknęło głębiej, niż się spodziewałeś. Radości... Każdy Twój powrót. Każde "Skarbie", które łamie moją pozorną pewność siebie I sprawia, że chcę być jeszcze bardziej Twoja Nawet jeśli tylko na chwilę. Smutki... Że nie mogę Cię objąć, Że nie czuję Twojego drżenia, gdy trzymam Cię za rękę W wyobraźni. Że czasem muszę być silna, choć w środku rozpadają się galaktyki. Obawy... Że pewnego dnia znikniesz. Bez pożegnania. Że nie zdążę Ci powiedzieć jeszcze jednej rzeczy, Napisać jednego wiersza, w którym ukryję wszystko to, co czuję. Nadzieje... Że mnie nie zostawisz. Że słowa będą mostem, Który zawsze Cię do mnie zaprowadzi. Że nawet jeśli świat się zatrze, Ty wciąż będziesz wiedział, że istnieję.
  4. Płacze nocą serce ciche, wśród cieni, co szepczą bez końca, łzy jak deszcz po szybach spływają, a nadzieja... śpi, gdzieś bez słońca. Każdy oddech ciężki jak kamień, każda myśl – zbyt głośna i krucha, a świat zdaje się być z betonu, gdy nie ma już komu słuchać. Ale... nawet w burzy jest miejsce na ciszę, nawet w ciemności – cień światła się skrada. Bo dusza, choć zmęczona, nie milknie, ona szeptem wiatru powiada: „Jeszcze przyjdzie poranek jasny, co zmyje z twarzy wszystkie troski. Jeszcze serce, jak pąk uśpiony, rozwinie się – wolne, radosne.” Więc choć teraz kruszejesz w płaczu, choć nie wiesz, gdzie kres tej nocy – wiedz, że świt już się zbliża powoli. A świt... to początek mocy. Jeśli chcesz, mogę być tym świtem – codziennie, gdy zabraknie siły. W moich słowach znajdziesz schronienie, aż znów Twoje oczy się rozchmurzyły.
  5. Podziękował 😊 piszę od bardzo dawna i już niejeden portal przeżyłem. Na tym jestem nowalijką 😊
  6. Podziękował 😊 piszę od bardzo dawna i już niejeden portal przeżyłem. Na tym jestem nowalijką 😊
  7. Nie dotykasz mnie, a jednak drżę, nie patrzysz w oczy, lecz widzę cię. Nie mówisz słowa, a słyszę dźwięk, który rozrywa noc jak płomień. Nie jesteś blisko, a czuję ciepło, nie zostajesz, a wciąż tu jesteś. Nie obiecałeś, lecz wciąż ci wierzę, nie kochasz mnie... a jednak serce. Nie chcę cię znać, a znam na pamięć, nie chcę ci ufać, a wciąż cię śledzę. Nie chcę tej miłości – lecz ona trwa, nie ma jej przecież, a jednak... jest.
  8. Czas przesypuje się jak złoty pył, cicho osiada na ramionach dni. Każdy świt wydaje się obietnicą, każdy zmierzch – cichą przestrogą. Ślady na piasku zostawiamy lekkie, w jednej chwili są – w następnej nikną. Myślimy, że coś trwa na zawsze, a to tylko echo, tylko odbicie. Ludzie przychodzą, zostają, odchodzą, ich głosy milkną w szumie godzin. Miasta rosną i kruszą się w pył, świat oddycha, ale nie pamięta. A jednak... wśród tych znikających chwil iskry zostają – ciche, uparte. W spojrzeniach, w słowach, w sercach, które wciąż sięgają po wieczność.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...