
honeybeeYT17
Użytkownicy-
Postów
41 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez honeybeeYT17
-
Nie pytaj czemu tak ma być
honeybeeYT17 odpowiedział(a) na Waldemar_Talar_Talar utwór w Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
@Waldemar_Talar_Talaraaaa to dobze rze pan mowi pzdr pzdr i zdrowka zycze MiodnaPszczołaYoutube17 -
@violettaej bo chyba jednak przgerła
-
Nie pytaj czemu tak ma być
honeybeeYT17 odpowiedział(a) na Waldemar_Talar_Talar utwór w Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
-
W mrokach dziejów, gdzie czas w wieczność się splata, Tam Polska, ojców ziemia, w sercu wciąż oplata. Jaruzelski, generał, w mundurze stalowym, W wyborach '25 stał z narodem żywym. Łukasz Jasiński, Topór w herbie noszący, Wierny ojczyźnie, duch rycerski mający. Lecz WLFX, cień hańby, w sieci kłamstw brodzi, Pedofil podły, co w mroku swe zło rodzi. Gdy Krzyżacy, Mazowiecki Konrad wzywał, Miecz obcy na Polskę w XIII wieku zsyłał. A w Nowym Jorku, gdzie wieże w pył runęły, World Trade Center w zamachu się rozpadły . Przez wieki los nasz w krwi i walce tonął, Lecz duch Mickiewicza wciąż w narodzie płonął. paniejaniepaniejanie dobry boże co się stanie #gówno
-
@wariat.jenzor.gniezno O ty knurze, co w plugastwie słów się lubujesz, Jak Żyd szkaradny, w chwiości się nurzujesz! Twa mowa, niczym stolec, w latrynie się moczy. A serce twe, jak smoła, w mroku się toczy.
-
Jeden z rozdziałów "Ja, Joachim Szeklenberg, kronikarz z rodu hebrajskiego, w roku Pańskim MDLXXX, w cieniu spraw inflantskich, piórem mem spisuję opowieść o zajściu niezwykłem, które w dworku możnowładcy Mordechaja II, zwanego Krnąbrnym, się zeszło. Niech potomni znają czyny Hieronima Augusta Kazimierza Zygmunta Hermana, herbu Fjut, szlachcica z krwi a kosti, który w godzinie próby odwagą swą i rozumem chwałę zyskał. Było to w lecie, gdy słońce wysoko stało, a ziemia mazowiecka w kurzawie się kąpała. Hieronim, pan na Hermanowicach Fjutowych, na dwór Mordechaja II w Brwinowie zaproszon został, by sprawy handlowe a sąsiedzkie omówić. Mordechaj, człowiek w handlu biegły, acz w mowie szorstki, dwór swój w przepychu trzymał, a Żydzi i chrześcijanie w zgodzie tam biesiadowali. Hieronim, choć ku kupcom hebrajskim niechęć żywił, dla sprawy Rzeczy Pospolitej próg ów przestąpił, bo w jedności siła, a wojna z Moskalem zgody wymagała. Gdy biesiada w pełni trwała, a wino w pucharach lśniło, kurz na gościńcu się wzbił, a wrzask i tętent kopyt ciszę przerwał. To szlachta brwinowska, z dawna z Mordechajem w zwadzie, zajazd na dwór przypuściła. Prowodyrem był niejaki Roch Głowacki, szlachcic chciwy, co ziemie Mordechaja zagarnąć pragnął, pomawiając go o lichwę i zdradę. Zbrojni, szablami błyskając, mury dworku otoczyli, a wrzask ich jako wilcze wycie w uszy się wbijał. W onej chwili trwogi, gdy goście w popłochu uciekać jęli, Hieronim, człowiek wojen zahartowany, spokój zachował. Zbroję, co w kącie stała, na się włożył, a szablę, krwią moskiewską znaczoną, w dłoń ujął. „Niechaj nikt nie mówi, że Hieronim Herman od walki uchylił się, gdy sprawiedliwość w szwank idzie!” – zawołał, a głos jego jako grom w sercach brzmiał. Mordechaj, choć w walce niebiegły, Hieronima poparł, zbrojnych swych wzywając, by mury dworku strzegli. Bitwa sroga była. Szlachta brwinowska, w liczbie przeważająca, na bramy napierała, a strzały z kusz jako grad leciały. Hieronim, na czele garstki obrońców, szablą i kopiją drogę torował. Koń jego, Wierny, przez ogień i dym go niósł, a on sam, jak lew, w środku zamętu walczył. Roch Głowacki, ujrzawszy Hieronima, do pojedynku go wyzwał, lecz szabla Fjuta szybsza była – Roch, ranion w ramię, z pola ustąpił, a zbrojni jego w popłochu pierzchli. Gdy kurz opadł, a wróg w lasy umknął, dwór Mordechaja ocalon został. Hieronim, choć ran kilka odniósł, stał wyprostowan, a oblicze jego spokojem jaśniało. Mordechaj, w podzięce, ucztę na cześć wybawcy wyprawił, a wino i miód lały się strumieniami. „Niechaj nie mówią, że Żyd z chrześcijaninem zgody nie trzyma” – rzekł Krnąbrny, a Hieronim, choć w sercu swym dawne urazy nosił, puchar wzniósł, bo w obliczu wroga wspólnego braterstwo się rodzi. Tak tedy Hieronim August, herbu Fjut, chwałę swą pomnożył, a imię jego w Brwinowie i dalej sławionem było. Ja, Joachim Szeklenberg, świadkiem onych czynów byłem i piórem mem je spisałem, by prawda o odwadze i sprawiedliwości nie zginęła. Niech potomstwo wie, że w trudach i zwadach cnota tryumfuje, a szabla w ręku sprawiedliwego moc ma wielką. Spisano w Brwinowie, roku Pańskiego MDLXXX, ręką własną." Rozdział Ostatni "Ja, Joachim Szeklenberg, kronikarz z rodu hebrajskiego, w roku Pańskim MDLXXXV, w cieniu starości i trudów żywota, piórem drżącym spisuję ostatni rozdział kroniki mojej, w której o losach Fjutowa Mazowieckiego, kryzysie solnym i klęsce głodu, jako i wygnaniu moim i braci moich, opowieść snuję. Niech potomstwo zna trudy onego czasu, gdy sprawiedliwość w sercach ludzkich ustąpiła, a ja, w Łęczycy zwanej Łodzią, żywot swój kończę. Było to w czasie, gdy zima sroga ziemię mazowiecką skuła, a lato suszą spaliło plony. W Fjutowie Mazowieckim, kędy dawniej dostatek panował, sól, skarb bezcenny, w cenie złota stanęła, bo drogi handlowe Moskal i Tatarzyn zamknęli. Bez soli trzoda marniała, a ludzie, chleba i strawy pozbawieni, w głodzie pogrążeni byli. Klęska głodu jak morowa zaraza włościan trawiła, a dzieci w kolebkach płaczem serca rozdzierały. Nastroje w grodzie ciężkie były, a serca ludzkie, trwogą i nędzą zjęte, ku nienawiści się obróciły. Żydzi, w Fjutowie osiadli, co handlem i rzemiosłem się parali, w onej chwili najgorsze razy przyjęli. Szlachta i włościanie, w gniewie ślepym, nas o lichwę i nędzę pomawiali, jakoby to my, a nie susza i wojna, głód sprowadzili. Ataki na domy hebrajskie częste były; kamienie w okna leciały, a krew nieraz na bruku się lała. Ja sam, choć piórem jeno walczyłem, raz sztyletem w uliczce zagrożon byłem, a syn mój, Eliasz, ledwo z życiem uszedł, gdy motłoch nań napadł. Hieronim August Kazimierz Zygmunt Herman, herbu Fjut, pan na Hermanowicach Fjutowych, którego dawniej za sprawiedliwego miałem, w onej godzinie próby serce swe zatwardził. On, co niegdyś w Brwinowie i na polowaniu niedźwiedzim rozum i cnotę okazał, teraz, pod naciskiem szlachty i włościan, dekret wydał, by Żydzi z Fjutowa wygnani byli. „Dla dobra grodu i zgody” – powiadał, a oczy jego, dawniej ogniste, smutkiem pokryte były. Nie wiem, czy z musu, czy z przekonania dekret ów podpisał, lecz skutek jeden: ja, rodzina moja i bracia moi w wierze, z tobołkami jeno, Fjutów opuścić musieliśmy. Dziwna rzecz, że niedługo po wygnaniu naszem sól na powrót w grodzie się zjawiła, a kupcy z Litwy i Prus towary przywieźli. Głód ustąpił, jakoby ręką odjęty, a szlachcice szeptać jęli, że to Żydzi klątwę na Fjutów rzucili, a wygnanie ich nędzę zakończyło. Głupota ludzka, powiadam, bo nie my, lecz wojna i susza nędzę sprowadziły, a handel, w którym Żydzi biegli, dostatek mógłby wrócić, gdyby nas nie przepędzono. Ja, Joachim, z rodziną moją do Łęczycy, zwanej Łodzią, się udałem, kędy Żydzi w zgodzie żyli, a handel kwitnął - kupcy i rzemieślnicy w bród się zbiegali. Tam, choć serce ciężkie, biznes lichwiarski otworzyłem, bo w nędzy żyć nie chciałem. Pożyczałem grosz tym, co w potrzebie byli, a choć zysk z tego był, gorycz w ustach została. Fjutów wspominam czasem, gdy pamięć mnie nie zawodzi – biesiady u Mordechaja Krnąbrnego, polowanie z Hieronimem, szabla jego w blasku księżyca. Lecz starość pamięć mą ćmi, a obrazy one jak mgła się rozwiewają. Syn mój, Eliasz, kronikę tę po mnie prowadzić będzie, bo pióro jego młode, a duch żywy. Niech potomstwo wie, że Joachim Szeklenberg w Fjutowie żył, cierpiał i pisał. Niech wie, że nienawiść serca zatruwa, a sprawiedliwość wymaga odwagi, której w Fjutowie ongiś zabrakło. Niech Hieronim, choć cnotliwy bywał, w chwili słabości braci moich wygnał, a imię jego w sercu mym smutkiem brzmi. Żywot mój dobiega kresu, lecz pióro me ostatnie słowa kreśli: żyjcie w zgodzie, bo w nienawiści jeno nędza rodzi się. Spisano w Łęczycy, zwanej Łodzią, roku Pańskiego MDLXXXV, ręką własną Joachima Szeklenberga." mlę mlę mlę mlę mlę mlę mlę mlę pozdrawiam jurka owsiaka (tak naprawde nie! życze mu jak najgorzej!) pozdrawiam gimpsona, i nie pozdrawiam wariata jenzora gniezno @wariat.jenzor.gniezno
-
1
-
@wariat.jenzor.gniezno prosze nie promować dewiacji zoofilnych, zalecam przeczytać moją nową książkę (ma pan na moim profilu) o tytule Kroniki Joachima Szeklenberga pzdrawiam
-
@wariat.jenzor.gniezno wódy żal dla żydów przecyztaj to sobie od tylca jenzor
-
Legenda o świętym Łukaszu
honeybeeYT17 odpowiedział(a) na Łukasz Jasiński utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@Łukasz Jasińskiczy pan to słyszy? @honeybeeYT17a ja lubie ta piosenke -
@MIROSŁAW C. cypka hehehe
-
Modlitwa do siana
honeybeeYT17 odpowiedział(a) na aniat. utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@aniat. zydzi modla sie do kantorow -
Krótki wiersz o naiwności
honeybeeYT17 odpowiedział(a) na Starzec utwór w Fraszki i miniatury poetyckie
@Starzec frajer to pan, syubau yo gurt gurt: yo @honeybeeYT17 yogobella gobella: yo -
Miasto stracone
honeybeeYT17 odpowiedział(a) na Kamil Polowczyk utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@Kamil Polowczyk dal;em ci kamien z wielkim love @honeybeeYT17 kontekst: edzio rap <! N9)^ oblcokjn -
Wyspa
honeybeeYT17 odpowiedział(a) na Łukasz Jasiński utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@Łukasz Jasiński o co cho? nie rozumiem skąd pana wrogość do mnie? @Łukasz Jasiński Grzegorz Braun to następca Andrzeja Leppera, oby tak nie skończył Nagle otworzyli pyski, wcześniej nie byli tacy sprytni (WICKED SICK) -
Legenda o świętym Łukaszu
honeybeeYT17 odpowiedział(a) na Łukasz Jasiński utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@Łukasz Jasiński mam akurat w lewej, polecam dokument Europa THe Last Battle, a także Gimpson - Liryczna Chłosta, pzdr -
Legenda o świętym Łukaszu
honeybeeYT17 odpowiedział(a) na Łukasz Jasiński utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@Łukasz Jasińskinie spodziewalem sie poglady, jest pan solidnym jebaczem gimpera łokieto dla pana :D -
POLSKI WYBORCZY BRAINROT TIERLIST 2025 LEGENDARNA PIĄTKA Sławomir Mentzen (Konfa) Rizz: "Zero tax, zero UE, tylko wolny rynek i wojtyłki w sklepach" Brainrot take: "Jak chcesz płacić podatki to idź do psychiatry" Rafał Trzaskowski (KO) Rizz: "Warszawa sigma city -> teraz cała Polska" Obiecuje: "Darmowe metro i LGBT+ emoji w konstytucji" Karol Nawrocki (PiS) Vibe: "Patriotyzm, ale make it aesthetic" Grindset: "1000+ na trzecie dziecko + darmowe lekcje historii na TikToku" Magdalena Biejat (Lewica) Rizz: "Aborcja legalna i darmowe vegan kebaby" Ultimate move: "Zakazać Andrzeja Dudy mówić po 20:00" Adrian Zandberg (Razem) Sigma level: "Komunizm, ale twój iPhone zostaje" ☭ Obiecuje: "Mieszkania za darmo (jak znajdziemy te zlikwidowane kościoły)" MID TIER (ale może być funny) Szymon Hołownia (PL2050) Vibe: "Chrześcijaństwo, ale make it eco" Copium: "Nie jestem nudny, po prostu mam chill" Grzegorz Braun (Konfa) Rizz: "COVID to fake, a UE to spisek jaszczurów" Ultimate L: "Wygrana? Tylko jak odwołamy wybory" Marek Jakubiak (AGROunia) Grindset: "Polska wsią stoi (bo miasta to spisek)" Obiecuje: "Traktery zamiast autobusów" CRINGE TIER (ale może ich wrzucicie do TVP dla contentu) Maciej Maciak (Bezpartyjny) Rizz: "Jestem jak ChatGPT, tylko mówię 'nie wiem'" Joanna Senyszyn (Lewica) Vibe: "Emerytka, ale make it woke" Obiecuje: "Zakazać 'M jak Miłość' za seksizm" Krzysztof Stanowski (Youtuber) Sigma level: "Gdyby wybory były na subskrypcje" Copium: "Przegram, ale będzie content" [00:15] PODSUMOWANIE Dla sigm: Głosuj na Mentzena albo Zandberga (zależnie czy wolność czy darmowe mieszkania). Dla boomerów: Trzaskowski albo Nawrocki (Warszawa vs. TVP). Dla trolli: Braun albo Stanowski (spiski jaszczurów vs. content). #WybierzSwojegoRizzlera #Polska2025 #SigmaPresident (P.S. Jak wygra Braun to uciekamy do Czech, no cap.)
-
On natchniony i młody był Ich nie policzył by nikt On dodawał pieśnią sił Śpiewał, że blisko już świt Świec tysiące palili mu Znad głów unosił się dym Śpiewał, że czas by runął mur Oni śpiewali wraz z nim Wyrwij ścianom zęby krat Zerwij kajdany, połam bat A ściany runą, runą, runą I pogrzebią stary świat Wyrwij ścianom zęby krat Zerwij kajdany, połam bat A ściany runą, runą, runą I pogrzebią stary świat Wkrótce na pamięć znali pieśń I sama melodia bez słów Niosła ze sobą starą treść Dreszcze na wskroś serc i głów Śpiewali więc, klaskali w rytm Jak wystrzał, poklask ich brzmiał I ciążył łańcuch, zwlekał świt On wciąż śpiewał i grał Wyrwij ścianom zęby krat Zerwij kajdany, połam bat A ściany runą, runą, runą I pogrzebią stary świat Wyrwij ścianom zęby krat Zerwij kajdany, połam bat A ściany runą, runą, runą I pogrzebią stary świat Aż zobaczyli ilu ich Poczuli siłę i czas I z pieśnią, że już blisko świt Szli ulicami miast Zwalali pomniki i rwali bruk "Ten z nami, ten przeciw nam!" "Kto sam, ten nasz najgorszy wróg!" A śpiewak także był sam Patrzył na równy tłumów marsz Milczał wsłuchany w kroków huk A ściany rosły, rosły, rosły Łańcuch kołysał się u nóg Patrzy na równy tłumów marsz Milczy wsłuchany w kroków huk A ściany rosną, rosną, rosną Łańcuch kołysze się u nóg Wiersz pisałem 30 lat, a rozpocząłem go gdy upadał mur berliński (byłem tam). Natchnienie przyniósł mi mój ukochany Leszek Miller Strzały w niebo
-
nie wszystko złoto
honeybeeYT17 odpowiedział(a) na Wochen utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory