ponad wierzchołki jodeł i sosen
szybują myśli nieokiełznane
lotem skowronka zaklęte w lazur
wstęgą szmaragdu oplecione
tuż nad łąkami ciszą spowite
muskają maki chabry kaczeńce
w szemraniu wody w wątłym strumyku
zauroczone modrym spojrzeniem
na palcach biegną na skraj polany
i zaglądają w oczy poziomkom
cichutko siadły pod paprocią
tu poczekają na złote błyski...