Idzie człek aleją chwiejnie
Trzyma w rękach wódki wiele
Pali blanty, głośno gada
Grześ, Porucznik jegoż nazwa
Tutej wszyscy go już znają
Codzień Alko i jaranko
Na ulicy Przemysłowej
Mawiał głośno "Wódke polej"
Poszedł sobie raz na pole
Krzyczał ciągłe "Ja pierdole"
Wódke pijat, palił blanty
przez 5 godzin sączył Warki.
Jego imię Grześ, Porucznik
Jego chwała Picie wódki
Jego azyl Domek skromny
Wszechobecny żul, niezłomny
Jest pijany w sztok dzień caly
Bardzo często fajki pali
Tanie piwo, wóda tania
Wszak hajs to rzecz... dosyć błacha
i z uśmiechem, witalnością
Grześ tak śpiewa kurząc srogo
Bierze Tyskie, Kustosz, Blant
I od razu inny świat