Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

DawidIAW

Użytkownicy
  • Postów

    5
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez DawidIAW

  1. Szukałem w górach, lasach, przestworzach, W miastach, gęstwinach nad rzeką. Badając pisma wciąż dociekałem Wiedząc, że blisko gdzieś jest. W końcu zmęczony, mękom poddany, Zwątpiłem prześladowany. Wypróbowany jak sam tego chciałem, Złego wydany działaniu. Przestałem myśleć, słyszeć, rozumieć. Złego poddany działaniu. I nie widziałem idąc na przekór, Że On był w drugim człowieku. Tym co pomocną wyciągnął dłoń, Szczerej pomocy wykazał się chęcią, Przebaczyć umiał błąd, Nie dawał wiary oszczercom. I zapomniałem idąc na przekór, Że On był w drugim człowieku. W każdym oddechu, w górach, przestworzach, W leśnym strumyku, nad rzeką.
  2. Pragnę, wyglądam, imaginuje. Przymierzam sny przez dziurkę od klucza. Rozpycham, przeciskam plasteliną Odwróconym ssaniem, jak odkurzacz Odkurzam, przylegam lepkością Osiadając w okruszynach doznań. Są tak małe, że nawet ich nie widzę Daleko widzę, za daleko. Strząsam. Utkwiłem wzrok w horyzoncie. To ja zachodzę bezbarwnie. Obojętnym zaczekaniem, Nieporuszalnością niewiary, Cieniem i wodą destylowaną Maluje ślady kapiąc, Z wolna Cieniem i wodą.
  3. PRZEMIANY Późną jesienią chłód przychodzi w gości, Chmura za chmurą, już nie tak jak dawniej. Niebo spowite błękitem tylko z rzadka, Blaknie lata obrazu ostatni ślad po farbie. Ucichła pieszcząca świergotem gromadka Co nam z wyraju przynosiła w darze Śpiew dobrej pogody i jurnej młodości, Odbitych nadziei słońca promienistych marzeń, Które wzrastały w nas do płomienności Roztapiając lody dając byt radości. Liście co wcześniej swą żywą bawiły zielenią Zatańczą chwiejnie w czerwono żółtych odcieniach I w głuchym przywitaniu z ziemią Rozpoczną znów mozolną wędrówkę ku korzeniom. Dni słonecznych głodne Gdy słodkim strumieniem Wzlecą w górę I znów się zazielenią. Jeszcze owoc zapomniany pozostanie gdzieniegdzie, Zimny wiatr go nie zwieje ani zwierz go nie zje. Mimo przetrwa ten ciężki Czas opadną nadzieje. Przyjdzie nowe. On sczernieje Kiedy pani, która stare, zamarłe zamienia, Swą świeżością byt zastygły wyciąga z uśpienia. Odegra swoją rolę i tak do znudzenia. W kołowrotnym tym teatrze nieustannych przemian .
  4. Oświecenie Grad skrzących promieni, Światło które walczy z jasnością. Oślepia, napiera, Waży zbyt wiele. Przestań! Nie w czas, nie w czas. Uciekasz spłoszony w kojące objęcia ciemności, Twym przyjacielem jest spokojny promień świecy.
  5. SEN Tamten inny świat, który odwiedzamy Na chwilę Nieskończenie długą, nieskończenie krótką Jako samotny łabędź na wielkiej tafli dryfując Z rzadka tylko łapiąc wiatr w skrzydła Patrzymy Na wielką kreacji tajemnicę Spod zamkniętych powiek W lewo i w prawo Niepoznane wahadło Co tu a co tam Któż pewny może powiedzieć I tylko czasem Gdy wróci z nami Suchej trawy źdźbło Zje je niszczyciel Wiecznie głodny ptak Zapomnienie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...