Pętelko, oj pętelko
Nie czekaj na mnie,
już niedługo będę
wraz z krzesełkiem
U nóg twych stać.
Głowa ma przejdzie przez ciebie
A krzesełko stuknie o ziemię.
Pętelko, oj pętelko
Nie płacz już nad mym losem,
Sama wiesz jaki ból na sobię niosę.
Każdy dzień to jest udręka
A ta myśl mnie zawsze nęka
Jak to będzie gdy zawisne?
Czy mnie chociaż ktoś pożegna?
Czy jak matka ma mnie ujrzy to pomyśli: "za co boże taka kara..."
Pętelko, oj pętelko
Czemu tobię szkoda mnie?
Sama przecież mnie zachęcasz,
Do skonczenia życia mego,
jedynego i marnego...
Pętelko, oj pętelko
Powiedz mi czemu to tak jest,
Czemu co dzień jak się ściemnia
Ty o mnie ciągle pamiętasz?
Czemu mi się przypominasz?
Czemu każesz mi o sobię myśleć?
Pętelko, oj pętelko
Ja wiedziałam żeś Ty taka
Płaczesz o mnie, ale jednak
sama wiesz że to co robię jest prawe...
Pętelko, oj pętelko
Ja twój sekret znam
Ty nie jesteś pętelką,
ty się zwiesz samobójstwo!
Męcisz w głowach swym ofiarom
Czasem poprzez skok z wysoka,
A czasami poprzez sznur...
Stworzone zeszłej nocy.
Dziękuję i przepraszam wszystkich tu obecnych...