Agnieszka Charzyńska
-
Postów
88 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
1
Odpowiedzi opublikowane przez Agnieszka Charzyńska
-
-
@Sylwester_Lasota dziękuję i również pozdrawiam.
0 -
Jeszcze wczoraj dziewczęta w sukniach kolorowych
Nad pucharkami lodów – o wiśniowym smaku
O próbach rozmawiały (chyba?) baletowych,
Słuchał ich nieuważnie dżentelmen we fraku.
W wyszczerbionym świeczniku trzy świece woskowe
Po pożółkłych tapetach snuły blask zmęczony,
Przez okno zaś patrzyły chmurki landrynkowe,
O brzegach pozłacanych lub bladozielonych.
A dzisiaj na błyszczących igiełek dywanie
Sterczą spalonych ruin kości potrzaskane.
Pod nimi leżą małych filiżanek ciała,
Sześciu koni piekielnych cwałem stratowane.
Z niestłuczonego dzbanka spływa struga biała,
Jak krwi kropla daremna lub urwane zdanie…
6 -
W mieście nie było wojny,
Lecz były suknie barwne,
Połyskliwe lakierki,
Koafiury, kokardy.
Były wystawy sklepów,
A w nich kolekcje nowe,
Spódnice aksamitne
I broszki szylkretowe.
Były zgrabne posągi,
Teatralne - kotary,
Pantomimy zabawne,
Zabytkowe zegary.
Spektakl znany – w operze,
W zoo – indyjskie słonie,
W kawiarni - kruche ciastka,
A w cyrku – psy i konie.
Pełne balowe sale,
Tęczowe żyrandole,
Nuty – wciąż niezużyte,
Krzyżyki i bemole.
Fraki i garnitury,
Fryzur najnowsza moda,
Elegancja wraz z szykiem
I z wykwintem – uroda.
Było taktów dwanaście,
Wyszukane ukłony,
Towarzyskie intrygi,
Formy – oraz fasony.
Wtem przestrzeń popękała
Na części niezliczone,
Pozostały okruchy
Perliście kryształowe,
Walc o barwie patyny
W pół taktu zatrzymany,
Ugodzona niewinność,
Czasoprzestrzeni rany,
Porcelana stłuczona
Na stołów katafalkach,
Fragment ramy obrazu,
Nadpalona woalka.
Pod sarkofagiem dachu
(W pozie dość makabrycznej)
Zostały piruety
Na zawsze już statyczne.
Zostały koafiury
Pod kołdrą cementową,
Torebki niepotrzebne,
Niedokończone słowo,
Już bez spojrzenia słońca
Rozsypane perełki,
Dwa pierścionki zgubione
I bez połysku szkiełka,
Pantofelek różowy
(Nieżyjącej księżniczki)
I trzy guziki małe
Od minionej spódniczki.
Na piramidach gruzu
Miast powiewu nadziei
Kruki nokturnem skrzydeł
Na cztery strony wieją.
0 -
Przelewa się rzeka obietnic
Różowych, lukrowych i złotych,
Kraj wolny ma być już – od chamstwa,
Zasobny w zapasy zaś cnoty.
I w każdej ma wiosce być kino,
Dwa parki – i szkoła latania,
W Rzeszowie – ma zamek być nowy,
W Wąchocku – nauka strzelania.
Kolejki i długi już znikną,
I nowe nam lasy wyrosną,
Nie będzie już błota i mułu,
Nie będzie przymrozków – na wiosnę.
Gdy naród tym morzem obietnic
Ma rozum już całkiem – uśpiony,
To trzeba – już teraz na trwogę
(Jak dawniej) – w spiżowe bić dzwony.
Jak uczy historia dobitnie,
Gdy naród mamiony jest kasą,
Obudzi się – z pustą kieszenią,
Zatruty – wyborczą kiełbasą…
A taka wyborcza kiełbasa
(To prawdą jest znaną od dawna)
Jedynie pozornie jest smaczna
I bywa przeważnie – niestrawna…
1 -
Chciałby odważnym być komandosem
Albo rycerzem – z męstwa i stali,
Zbójów i łotrów powalić ciosem,
Krew im wytoczyć – w kolorze malin.
Wielkich i świetnych dokonać czynów
W imię Jezusa i Marii świętej,
Do Palestyny z pielgrzymką przybyć,
Maurów groźnych – wytrwale tępić.
Ale do straży miejskiej test oblał
(Bieg z przeszkodami – trudna do sprawa)
Nie stanie zatem pierwszego września
Z marsową miną – na straży prawa.
Więc się zaciągnął już do legionu
(Imię Michała ma – Archanioła)
I stać na warcie będzie gorliwie
Niedzielnym rankiem – koło kościoła.
Przed pikietami kobiet obroni
Księdza proboszcza oraz prałata,
Czarne protesty pałką rozgoni,
Gdy się pogrąży park miejski – w kwiatach.
Kupił już mundur w kolorze moro,
Jutro do szewca pójdzie – po buty,
Ale wam szepnę teraz na ucho:
Z rycerza tylko ma – łeb zakuty...
2 -
@Jacek_Suchowicz ha ha
0 -
Był już w partii lewicowej,
W prawicowej także,
U ludowców miejsce zajął
Po szczerbatym szwagrze.
Raz głosował przeciw Unii
Raz – za dopłatami,
Kiedyś świeckość cenił, dzisiaj
Bywa – z biskupami.
Prawa kobiet wczoraj poparł,
Dziś w życie poczęte
Wierzy wiarą niewzruszoną
Razem z prezydentem.
W internecie dziś napisał
(To w temacie sądów)
Że ma poseł każdy prawo
Do zmiany poglądów.
Jeden pogląd ma od zawsze
Stały – hipokryta:
Że rolnikom się należy
Miejsce – u koryta…
2 -
Na martwych ścianach sali balowej – różowych
Jeszcze wczoraj, dziś w sadzy grona przyodzianych
W strzępach zdobień zetlałych popielato - płowych
Igiełkami szklanymi – gęsto nabijanych
Nad cielskami grubymi rozdartych foteli
Naprzeciw smukłych okien – o szybach rozbitych
Okryte płaszczem pyłu jak miękkiej flaneli
W dymu puszyste wełny wciąż szczelnie spowite
Wiszą w perłowych ramach lustra – ciągle żywe
Niestłuczone, bez skazy, nietknięte pożogą,
Nie musnęły ich iskier włosy purpurowe,
Płomienia pazur złoty – ni trójbarwny ogon.
W lustrach tych – ocalałych na przekór zniszczeniu
Dłoń się przegląda blada, pustka – i milczenie…
2 -
-
Ma na babcię – cztery działki
Gdzieś pod Częstochową,
Połączone już od roku
Drogą asfaltową.
Na kuzynkę Michalinę
Ma dwa samochody,
Sadu hektar – na bratanka
(Latem – dla ochłody)
Byłej żonie zaś przepisał
Willę pod Lublinem
I dwa konta pełne siana
Na czarną godzinę.
Gdyby mógł – rudemu kotu
Zapisałby działkę
Pod Włocławkiem lub Toruniem,
Zarośniętą całkiem.
Sam zaś trzyma na swym koncie
Groszy osiemnaście,
Innym mówi – swe bogactwa
Wyborcom pokażcie.
Ja dóbr ziemskich i doczesnych
Wcale nie posiadam,
Tylko w niebie sobie zasług
Kufer dziś odkładam.
Wszak pobożność oraz skromność
Są to ważne cnoty,
A że kłamię co dzień brzydko
Już nie mówmy o tym…
1 -
@jan_komułzykant ku pamięci tym, którzy zapominają, że nadmierne granie w gry komputerowe obniża IQ
0 -
Na stole ujrzał księgę obszerną
Bogatą w słowa, sensy, znaczenia
W tajemnic wielość bujną i barwą
Jak jabłka złote – w sadzie istnienia.
W mądrości wieków hojnie zasobną
(Niczym dzban z gliny – w wino czerwone)
Odżywczych soków pełną dla duszy
Jak winogrona słodkie – zielone.
Po co mi księga – pomyślał sobie,
Te zakurzone myśli pokłady,
Nie w porę dane jak starej ciotki
Proszkiem na mole pachnące rady.
Po co mi słowa srebrne i złote
Ze zgłosek kuta – ta biżuteria,
(To polonistek w sweterkach w kwiaty
I pomarszczonych – jest fanaberia.)
Zrzucił ze stołu księgę pożółkłą
(Spadła z szelestem kart rozsypanych),
Przed ekran martwy wrócił, by ścigać
Stado potworów – z piekieł wysłanych.
By ścigać złudy z pikseli szyte
Krótką lub dłuższą – nawałą kliknięć
A halabardy i miecze nowe
Palcem wykuwać – z fikcji klawiszy.
Kiedy po czasie dłuższym lub krótszym
Przed lustrem stanął (chwila to wzniosła),
Na tafli szczerej bólem fotonów
Ujrzał dorodną – sylwetkę osła.
1 -
@vooDooChild można i tak, spróbuję
0 -
Nowa wiosna pałace i domy
Swym zielonym objęła spojrzeniem,
Cień z jasnością - uroczo się łączy,
A muzyka – chór tworzy z milczeniem.
Ptaki rude, różowe i żółte
Nieba planszę – tęczowo przybrały,
W słońcu jasne zaś okna się świecą,
Kamienice – uśmiechnięte biało,
I ta Maria, co w płaszczu z fotonów
Podążyła w zaświaty ogniście,
Odrodzoną świetnieje postacią,
Lipa stara zaś – bujne ma liście.
A w tym miejscu, gdzie ziemia przyjęła
Sześcioletnią bezbronność – do siebie
(Gdy historia złożyła zdradliwie
Pocałunek płomienny na niebie),
Z kropli bólu pąsowej i gęstej
Pąków świeżych kiść wzrasta ozdobnie.
To elegia jest świata – lub prościej
Od natury – bukiet to nagrobny.
On za trenów wersy kryształowe
I za pieśni – w molowej tonacji,
Chryzantemy – w objęciach fioletu
I dyskusje – o winie i racji,
I za dzwonów współbrzmienie stukrotne,
Za zegarów zatrzymanych tarcze
I tę książkę – z sylab pozbieranych
Pośród cegieł skruszonych – wystarczy…
2 -
Gdy się skończyła władza i kasa,
Pieczeń i whisky, rum i kiełbasa,
Makijażystka na zawołanie,
Za podatników kasę – mieszkanie.
Sług policyjnych nadmierna karność,
I własna czasem także – bezkarność,
Zarozumialstwo, pycha i buta,
Dla brata – stocznia, dla wujka – huta.
Z brukiem życiowej prozy się zderzą,
Gdy ich policzą oraz pomierzą,
I się już wkrótce jasno okaże,
Że stracą wille i apanaże.
Że bez języka i wykształcenia,
Kultury, wiedzy oraz sumienia -
Nie znajdą więcej uczciwej pracy.
A stu tysięcy – nie ma na tacy.
I kot karmiony dotąd łososiem,
A zjadał naraz kawałków osiem
(Choć to obżarstwo bywa bezkarne)
Będzie przejść musiał – na suchą karmę…
1 -
W dni dwanaście po wyborach
Znów nadeszła – kłótni pora.
O kryształy i marmury
O obfite synekury.
O stanowisk szereg cały
(Ich jest zawsze wszak – za mało).
O rządowe limuzyny
I o działkę – pod Olsztynem.
O traktory i siewniki
O tęczowe baloniki.
O pszenicę i buraki.
W edukacji – wielkie braki.
O rozwódki i dziewice
I o klomby i donice.
O pociągi i perony
I o reform – marne klony.
O wyklętych (chociaż dzielnych)
I o fundusz nasz kościelny.
O przemiany - katechezy.
O bezbożnie groźne tezy.
O posłanki zdolną córkę
O Sobótkę – i Barbórkę,
Tak się nam ostatnio mości
Wspólny tydzień – życzliwości…
0 -
To samo rzecz jasna dwa razy
W historii się świata nie zdarza.
Nie będzie mównicy tej samej,
Ni tego samego ołtarza.
Nie będzie tych samych pałaców,
Tych samych stłuczonych witraży
I wirem zgaszonych piekielnym
Tych samych – różowych rozmarzeń.
Nie będzie już dachów tych samych,
Konania tych samych – kościołów,
Tych samych posągów upadłych,
Minionych – wśród tańca żywiołów.
Nie będzie tych samych chwil groźnych
O barwie pokuty i cegły
I dzieci w przestworza porwanych,
Przez chwilę tej ziemi odległych.
Nie będzie tych samych wież smukłych,
W śmiertelne spowitych obłoki
I żagwi tych samych ruchliwych,
I dymów welonów wysokich.
Nie będzie tych samych kamienic
Zmienionych – w strzępiaste odłamki,
Nie będzie nad nimi tej samej
Poświaty – jak dziwne firanki.
Nie będzie już kobiet tych samych
Wtrąconych w wieczyste milczenie,
Wzniesionych – jak motyl ulotnie
Gorącym podmuchem nad ziemię.
I dziewcząt nie będzie tych samych
W złocistą minionych – konieczność,
Gdy w barwach karminu, bursztynu
Z łoskotem otwarła się – wieczność.
I chłopców tych samych nie będzie
Paniką i grozą – zdeptanych,
I szklanych – kłujących igiełek,
I czapek – podmuchem zerwanych.
Choć wojny, ruiny i zgliszcza,
Obłoki bolesne i krwawe
I wieże – złamane brutalnie,
I rozpacz – w uścisku ze sławą
I dzieci zgubione w ucieczce,
Złowrogie – tęczowe wybuchy
I czapki wełniane – zerwane,
I szklane – raniące okruchy
Gdzieś muszą się zdarzyć na świecie
(Natura tak działa człowiecza,
Że czasem – nad miłość do innych
Wyrasta – namiętność do miecza).
Już inne to będą łzy słone,
Odmienne – światłości i cienie
I inne – pod czapką warkocze,
Odmienne - minione istnienia.
I inne boleści talerze
Do pełna nalane zbyt hojnie,
I inne dowódców uwagi,
Że bywa tak czasem na wojnie.
Nie będzie to zatem to samo,
Kolejny raz z dziejów szkatuły
Wyjęte, gdy ludzkość raz jeszcze
Odrzuci wszelakie skrupuły,
Gdyż każdy ból duszy zlęknionej,
Lub ciała – pod cegieł ciężarem
I każde cierpienie samotne,
I każdy krzyk – szkarłatnym żarem,
I każdy jęk – chwili ostatniej
Jedyne są w dziejów bezkresie,
Więc nigdy tych samych rąk drobnych
I westchnień tych samych nie będzie.
3 -
@Adaś Marek przypomnę, że zakaz istnienia partii faszystowskich istnieje od dawna
0 -
@Adaś Marek mam być 5km od celu jak ten Anglik, po którym jadę przez 66 stron?
0 -
@Hiala w tym wierszu najlepsze jest może to, że ten krzew róży mógł / może rosnąć gdziekolwiek.
0 -
@violetta jest tutaj pewna bardzo znana inspiracja, ale więcej nie podpowiem
0 -
@befana_di_campi może być wierszyk. Wierszyk dla dzieci - dzieci z Breslau. Pozdrawiam.
0 -
Ugodzony stalowych pazurów mnogością,
Krzew róży wznosi w górę ramiona spalone,
Sadzą – jak tuszem kiru - grubo uczernione,
I poprószone szronu – miękką srebrzystością.
Dwie złamane topole – skargą swą daremną
Chylą się w stronę ziemi spękanej – gorącem,
Na obraz ten zniszczenia – smutno zerka słońce,
Policzek chroniąc prawy – za woalką ciemną.
W cieniu zaś tych topoli – dziwnie okrojonym
(Gdy korony przygięła historia ciężarem)
Błękitny leży strzępek – jedwabiu chińskiego.
Jeszcze wczoraj wykwintnym był balowym szalem,
Teraz kroplą się staje – nieokreślonego,
Nekrologiem na próżno – w nicość wygłoszonym…
5 -
Wczoraj zasiedli w sejmowych ławach
Panowie z lewa i panie z prawa,
Na flagę oraz krzyż przysięgali,
Po wielkiej sali – się rozglądali.
Ktoś z ideałów – torbą pękatą,
Albo z osiągnieć – listą bogatą,
Ktoś z pomysłami – na lepsze czasy,
Bez chamstwa węgla – oraz kiełbasy.
Inny z szlachetnym przyszedł uporem,
Dla kolejnego – Kościuszko wzorem,
Trzeci faszyzmem brzydzi się wielce,
A czwarty kwiatek – ma w butonierce.
Lecz zanim jesień szara przeminie,
Nie będzie posłów – zostaną świnie,
A zamiast róży – tej w butonierce -
Chciwe i lepkie – zostaną ręce.
Zamiast słów słodkich niczym landrynki,
Zostanie chamstwo, podłość, docinki,
Ostre języki, złośliwe oczy
I tak historia – koło zatoczy…
0
Dzbanek
w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Opublikowano
@andreas również pozdrawiam.