to ja zaprosiłam ją do tańca
to ja umiłowałam jej twarz pierwsza
wreszcie spuściłam się z kagańca
moja twarz coraz krwawsza
jej stopy zbliżają się do moich
a moje biegną do niej
pierwsze kroki jak w walcu
z gracją, uczuciem, napieciem
jest moim promieniem…
brzydkim uczucia oddaniem
albo wiecznym schronieniem?
jej dłoń koścista ściska moją
a moja ściska jej
powoli krok za krokiem
powoli nic popłochem
jej twarz emanująca zimnem
zawsze była moim życzeniem
coraz szybciej coraz zgrabniej
jej usta bliżej moich
moje usta bliżej jej
i tak w naszych szaleńczych tańcach
nawet nie zorientowałam się kiedy to ona zaczęła prowadzić
i już niczym nie różniłam się od niej
i nagle zaczęłam żałować mojej propozycji
żałowałam że to jedyny taniec którego się nauczyłam
Umarłam w żałosnym popisie umiejętności ruchu
miłosne pogaduszki
historyjki do poduszki
takie małe cnotki
i małe pocałunki
miłości takie małe
trwać miały na zawsze
na kłódki zapięte
na drzewie wycięte
ale czy pamiętasz tamtą basie?
kubę, krysię, tomka, kasie?
chyba kłódkę tamtą rdza zjadła
a drzewo zostało ścięte przez drwala
zawsze chciałam być artystką.
artystką która umie zawrzeć piękno kobiecego ciała w marmurowym kamieniu,
która opisuje wschody słońca i oceany w zwięzłych sonetach
ale jestem artystką która tylko krwią umie odwzorować złożoność mojego istnienia,
która pogardą i nieprzyzwoitością odziewa swoje wiersze