Splot wydarzeń szyty niezdarnie
Nie na miarę
Owleka zbyt ciasno, uparcie
Niecelnie upycha człowieka
W nurtach chaosu
Odmęty wchłonęły rytm głosu serca
Kult cielca
wznoszą na piedestał
Hucząc przy tym grymaśnie
Gdyś nie jest im repliką
Nie jeden but obcy Cię trzaśnie
A Tyś stratowany niby kopytami
Próbując nabrać tchu nie omieszkasz marzyć
I choć posoką osierdzie ubarwione
W nadziei odnajdujesz trwanie
Więc trwasz
Aż przybędzie przemiany moment