Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

pablo123

Użytkownicy
  • Postów

    2
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez pablo123

  1. W krągłościach swego jestestwa dwa śmiałe rodzynki-smutki Pławiąc się w sprośnej ochocie, Marzą o roli przygódki. A przy tym wszystkim by chciały nie być aż tak przedniotowe marzą by je oceniała nie męskość lecz mądrość w głowie. Co daje dawanie podniety, Spokój jedynie mącić? I myśli kosmate tworzyć, twardzić więtłą tak często trawę zmieniając fantazje sprośne w dnia powszedniego strawę? Tak szepcze jeden drugiemu, ... To jednak tak średnio super... Że kiedy podniecamy, przypominamy jedynie dupę.
  2. Piszę dzisiaj list, co jest do Ciebie (chyba), albo chociaż tak blisko Ciebie, że może jednak, gdzie ma trafić trafi, i chociaż rykoszetem znajdzie swój cel na mapie. Opowiadali (moi pierwsi marzyciele), że cel miał być wyniosły jak szczyty gór wysokich wyszedł lecz tak prosty jak ten kot co ma Alę, a ta Ala niestety tapla się co dzień w kale, ale mimo wszystko wciąż marzy, by było wspaniale. Biegać potrafię, jak daleko nie wiem. Liczę że meta gdzieś się jednak zjawi Zaskoczy mnie jak ... z opowieści zjawa, co mówią, że czasami zdarza się, że się gdzieś pojawia. Czy z jednym się jedynie kojarzy piękny ogon pawia? Cel marzeń wyraźnie zaburzony, wyniosły szept słyszę, prawi o celu życia, spierdalaj, daj choć chwilę, ciszę... Ja nie wiem, widzę tylko te okruchy świata, co swoje cząstki życia rozstawiają w cieniu jak w pokoju kątach nikną w bladym rumieniu. Widzę, jak życiowy lis cwaniaczek Okłamuje się, że dorówna dorodnemu jeleniu. Widzę jak dusza ranna wobec swej tęsknoty z obiektem swoich westchnień poświęcić sporo musi Bo boa dusicieli pętlę swą zaciska I to, co miało błysnąć, po prostu się dusi. Tu śpisz, ja nie mogę, ty możesz mnie sen w podróż zrywa. Ty idziesz po swoje śmiało, mnie niby ciągnie chęć szczera, lecz mgła codzienności swe macki rozpościera i to, na co ma ochotę, po prostu wrednie zżera. Jak sięgnąć, po to, co wiem, że mnie zbawić może, gdy wredna codzienność po po prostu to trawi? Jak szarpnąć lecz nie rozerwać więzów, jak klucz znów wykuć złoty? Jak w świecie spierdolonych marzeń nabrać sił, ochoty? Jak uwierzyć, że świat znów splecie swe szaty złote, by szarość i codzienność przeobrazić w ochotę. Może udaję poetę, świat udawać nauczył Może to ucieczka, może rechot duszy...
×
×
  • Dodaj nową pozycję...