Grzywa powiewa na srebrnym grzbiecie
mróz ją perłami brzasku roziskrza,
konie po wałach pędzące przecież
w galopie obraz mroźnego mistrza.
Anielski łoskot kłusem kołysze
scenerią zimy zapłonął z nieba,
opadły płatki zmieniając w ciszę
pragnące w tańcu pieśni zaśpiewać.
Biegną spiętrzone konie w podmuchach
na giętkich nogach mocno z wigorem,
pod gołym niebem świt się zasłuchał
wiatr wieje świeżym rytmem amore.