podobnie do liści, wzburzonych na gałęzi
próbuję odnaleźć gdzieś spokój, poczucie więzi
gąszcze trawy, ostrza pokrzywy
wśród tego nie wypatruję pojutrza, z minuty na minutę
jestem, bo kwitnę
drogie łzy rozkwitu; dziękuję, nie uschnę
w otoczeniu mej flory
wszechobecnego piękna walory
czy znajdę tu miejsce ja?
ja, z kolorami przyblakłymi?
marzeniami rozmytymi
gdzieś w strumieniu smutku zagubionymi
nie karmiąc już siebie promieniami słońca mymi
lecz wyobrażeniami, tymi ukochanymi
nie żyję na mej łące - tylko zdobię, szpecę, egzystuję
w każde spojrzenie siebie wpasuję
czy uwierzysz mi, ukochany? że me serce wiernie służy
mimo, że oddech za oddechem wróży
żem duchem, dalekim od róży.