Na wstępie chciałam powiedzieć że jestem nowa w tym wszystkim, dzisiaj gdy stało się bardzo dużo pomyślałam że dobrą terapią było by pisanie wierszy. Rzeczywiście pomogło. Nie wiem czy wiersz jest dobry bo się na tym nie znam , to już zostawiam waszej ocenie. Dziękuję za uwagę i miłego czytania.
Próbuje ją ściągnąć,ale co ? Nie, maska, czym jest maska , To taka warstwa pod którą chowam swoje lęki. Kłębią się i kłębią a na zewnątrz jasno jest bo uśmiech mój świeci cały czas. Lecz gdy zajrzymy pod tą maskę ujrzymy mały promyczek światła a naokoło niego wszystkie lęki i smutki wyłaniające się z cienia. Zimno tam i ponuro miejsce to nie ciekawe. Chce zdjąć tą maskę ale jakby przyszyta do mnie stała się już częścią mojego życia a w nocy gdy moje wnętrze równa się z ciemnym niebem które oświetla blask księżyca i gwiazd ściągam ją bo wiem że nikt jej nie zauważy. Ta maska stała się już tak nieodłączną częścią mnie że zapomniałam jak wyglądam w normalnych dniach bez Niej.