Nie jestem myślicielem, by wymyślać,
Nie jestem sędzią, by osądzać innych,
Nie jestem też strategiem, by obmyślać
I planować życia osób niewinnych.
Nie jestem władcą świata, by podziwiać
Swoje najbłahsze rzeczy, które czynię,
Ani też niewolnikiem, by wydziwiać
Tym, co dla siebie pragną mieć świątynię.
Nie jestem wielkim mówcą, aby mówić -
- Czy raczej krzyczeć - jakże powinno być,
Ani też filozofem, by się głowić
Jakąż to drogą człowiek powinien żyć.
Nie jestem warty blasku nieba nocą,
Ani też słońca nad mym horyzontem,
Kiedy całą mojego życia mocą
Jest me pytanie, co będzie z mym kątem.
I dość mam wszystkich sądów, myśli, planów,
Smutku, euforii, niemocy i panów.
Dość mam o siebie dbania i bycia sam
Pośród znajomych, bez spojrzeń, które znam.
I gdy dość mam wszystkiego, co jest moje:
Chęci, niechęci, rzeczy, które broję,
Chciałbym wrócić tam, skąd przyszedłem na świat,
Aby znów pojąć - cóż ze mnie jest za kwiat...