Szedłem ulicą, ty
też na niej byłaś.
Pojawił się on,
czy przez omyłkę
czy może celowo poszłaś
w inną stronę nie wiem,
wiem tyle, że wrócił
i przyniósł z sobą hałas.
Ty wciąż milczałaś.
Jak dziecko pokornie
głowę spuściłaś.
Kazanie pierwszorzędne,
w Norymberdze by się
go nie powstydzili, choć
zbrodniarze w głosach
oskarżycieli raczej
nie słyszeli procentów.
Myślałem przez chwilę
nad tym co mogłem uczynić.
Nic.
I samemu we własny nie
wierząc osąd wciąż szedłem
ulicą, ty wciąż gdzieś tam byłaś
i nadal milczałaś.