Zrywałaś na zielonej łące czerwone maki,
Ofiar tu poległych krwi szkarłatnej znaki
Ciche tchnienie wiatru wspomnienie przynosi,
O żołnierzu wracającym do kochanej Zosi
Słońce zorzą pobladłe jaskrawość zaćmiewa,
Orszak istot niebiańskich chorały tu śpiewa,
Do Zosi, co tęskni za swym kochankiem,
Wraca żołnierz udręczony zdradną wojenką
Ze szramą na piersi i w duszy zwichnięciem,
Już wpada w objęcia kochanej kobiecie,
I spija nektar z jej usteczek różanych,
W swej delikatności niczym nieskalanych
I chcesz żeby żeby sen trwał jak najdłużej,
Lecz budzisz się w swoim łóżku samotna,
I znowu dotykasz szarości,
Z pięknego snu w dloni tylko mak pozostał