W samym środku świateł, pomiędzy Picasso, a tacos znalazłam się ja. Ta sama która kiedyś wątpiła. Wciąż zadająca pytanie co jeśli nie wyjdzie.
Jeśli nie zdołałam samej siebie nie zawieść.
Pomiędzy tym co mam, a tym czego szukam.
I dotarłam aż tutaj na skraj drogi.
Musiałam wybrać pomiędzy tym kim jestem a tym kim muszę się stać.
W mieście kolorowym jak miliony barw schowane w oczach podobnych dusz. Spacerowałam tego dnia sama, otoczna tłumem ludzi wciąż czułam się sama. Jednak czy mogę oczekiwać zrozumienia kiedy sama siebie nie rozumiem, w ciszy trawie swój ból.
Kuje na samym dnie serca, trawie to najdłużej.