Me oczy sine oraz blade, w dół skierowane
Ciało suche, zawsze uczesane
Głowa wiecznie mokra
Wnętrze pragnie wody, ona wolnością, spokojem
Próżne moje marzenia
Na ablucje brak czasu
Krzyczę, błagam, cierpię złożony w krzyż
Buduję swój pomnik, toczę głaz, los ciągle ze mnie kpi
Chaos w moich dłoniach
Chronię nim moje serce przed ciemnością
Budzę się
Pragnę tylko policzyć do dziewiętnastu
A codzienność kpi ze mnie mówiąc, że oczy mam niebieskie