Napisalem ten wiersz prawie rok po smierci mojej mamy. Jest moim krzykiem rozpaczy. Czy mógłbym prosić Was drodzy odbiorcy i współforumowicze o opinie na jego temat. Wielkie dzięki.
Tęskno, smutno mi strasznie,
Pustka serce przenika,
Kiedy tak siadam i myślę,
To w sercu goryczy muzyka.
Jeszcze tak całkiem niedawno,
Gdy w sercu niepokój miałem,
Pod jeden adres pędziłem,
Herbatę wnet zaparzałem.
Lecz, nawet jeśli bym teraz,
Pojechał tam choćby za chwilę,
Zastukał, za klamkę pociągnął,
Stuk echem odpowie niemile.
Wspominam o domu swym małym,
Gdzie zawsze było tak miło,
Jednego serca zabrakło,
I wszystko się wnet tak zmieniło.
Ta miłość, serdeczność i uśmiech,
Odeszły już z niego na stałe,
Nie chce się jechać, wspominać,
Bo rany powstają niemałe.
Chociaż nieraz ciężkie chwile,
Przyjaciela nie ma już,
Tego, który zawsze wspomógł,
Z każdych wyprowadził burz.
Krzyczę czasem, gdzieś przed siebie,
Tysiąc pytań, myśli, żali,
Jednak nikt nie odpowiada,
Albo może - ale z dali.
Wszak nie słyszę żadnych słów
Odpowiedzi ciągle brak,
I telefon też nie dzwoni,
Może stamtąd nie ma jak?
Potrzebuję Twojej rady, słowa,
Czegoś co podpowie mi,
Pokieruje, wskaże drogę,
I pozwoli ruszyć drzwi,
Drzwi smutnego mego serca,
Co w goryczy ciągle skryte,
Już rok prawie tak zamknięte,
Nie zamknięte – a zabite.
Deski żalu, niezrozumienia,
Pokrywają jego wnętrze,
A te, zamknięte na innych,
I ja złości w nim piętrze.
Odeszłaś MAMO za szybko,
Myślałem, że czas leczy rany,
I z jego biegiem to minie,
Lecz to tylko złudne omamy.
Wręcz z czasem, jest tylko gorzej,
I zamiast być bliżej człowieka,
To jestem wręcz tylko gorszy,
A życie, tak przecież ucieka.
Uczyłaś być dobrym dla innych,
Wiem to lecz, ja zły na Boga,
Za stratę, za ból i za wszystko,
I tym trudniejsza ma droga.
Chciałbym abyś wiedziała,
Wszak myślę, że czytasz co piszę,
Że bardzo Cię kocham i tęsknię,
Pomóż mi przejść przez tą ciszę.
Daj wiarę, że będzie lepiej,
Że wszystko to sens jakiś ma,
Pomódl się za mnie i wspomóż,
By wiara znów była jak Twa.
Tymczasem trzymaj się ciepło,
Matczynej miłości wyślij cień malutki,
Daj mi rękę, choćby niewidzialną,
I z nieba Błogosław me smutki