Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Pisarz James

Użytkownicy
  • Postów

    12
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Pisarz James

  1. stąpaj twardo po ziemi na wybrukowanej drodze bo piękne buty od losu dobrego otrzymałeś co we władanie ostateczne przejmie miłosiernie dziś jako jedyny patrzę na niebo pełne gwiazd nową wiosnę rozpocznę więc porzuć na lat kilkadziesiąt najcenniejszą swą pozytywkę
  2. teatr jest stary wcale nie nowy gra coraz gorsza to się podoba spektakl nie przedstawienie to najważniejsze ars longa vita brevis można powiedzieć jednak tragedia to wielka mnie też każą grać tobie również przebrać się trzeba nauczyć kwestii tylko nie po polsku teatr jest stary wcale nie nowy widowni nie będzie teatru nie będzie
  3. na przystanku stoję i czekam razem ze mną najdalej ode mnie koleżeństwo bardzo zdolne a jak oczytane ja taki sam inny do autobusu wsiedli mój opóźniony najdalej mnie zabierze
  4. każdego dnia przeżywam uniesienie doznanie jesienne liście żółte i czerwone na alejkach zadeptane ignorantów dzieło moja to codzienność także bezduszność za dobrze mi jest wszystko co osiągalne nudzi a niemożliwe pochłania do istnienia została powołana ta jedna kobieta jedyna jesień dla melancholii szczęście bo nie dla niej żyję nie dla niej jestem zmierzch listopadowy dopadł na wskroś mnie przejął ale czy pomaga czy tylko łudzi nadzieją zmiany radości nietrwałej całkiem niedojrzałej w ostatni marazm i smutek czas na mnie wstaję z ławki drewnianej do domu powracam oddalam się do końca coraz bliżej teraz ujawnić mogę Magda to moja jesień ja tylko pisarz Listopad dla Ciebie
  5. @corival Tytuł już jest. Pozdrawiam
  6. w niewielkim ogrodzie na skraju serca mego gdzie księżycowa ziemia i morze jednością pełnosć wraz z cierpieniem stanowią wyłania się róża biała której niewinność zachwyca porażając naraz i wzrasta jakby z niebiańskiego puchu po bezkresie marzeń jedyna jest taka nowa Diana lecz ów kwiat piękny we wszechwieczność czasów nie wierzy i omszałość chłonie łapczywie przeminie jak wszystko przemknie w rydwanie uczucia pierwszego
  7. to już kolejny dzień obiecuję że ostatni kiedy sobie nie daję spokoju nawet najwytrwalsza dusza czyli moja jak się zdaje tego dalej nie wytrzyma więc raz... nie za łatwe byłoby to jakby niewysublimowane inaczej postanawiam znów zasiadam do dębowego sekretarzyku biorę pióro do ręki i wznawiam swoją opowieść kartek do zapisania wiele lecz nie wszystkie będą użyte a tylko te na które atramentu życia starczy
  8. ubrany w kłamstwa ale nie powiem przez kogo to za trudne dla mnie tymczasem... siedzę sobie na parapecie i patrzę na przestrzeń bliższą i tę dalszą chciałbym odnaleźć prawdę moją prawdę jednak jest już ciemno niełatwo w takich warunkach szukać powoli idę spać prawda może sama do mnie przyjdzie a może trzeba dalej żyć z kłamstwem na sobie przecież to i tak tylko sen
  9. chciałeś przyszłość odczytać z gwiazd kowalem losu nie umiałeś być obserwowałeś kosy śpiewające na modrzewiu zagajnik coraz wyższy widok z okna na miasto zasłonił lata i chwile mijały a twoja ścieżka życia nadal donikąd prowadzi jednak już nie przejmowałeś się przecież celu nigdy nie miałeś wiersze pisałeś
  10. chciałbym zapłakać lecz to za trudne nie umiem już bezpowrotne to się wydaje jak dusze za Acheronem to i ta kartka biała od lamentu mego nigdy nie nasiąknie czego czuję oddać nie mogę dusza za sucha nie chce już ognia tylko łez mych wzruszeń wyrazić nie potrafię tak bardzo chciałbym zapłakać
  11. ja zauważam ją ona nie widzi rozmawiam z nią ona nie widzi piszę do niej ona nie widzi wyznaję jej miłość dostrzega wysokiego blondyna z naprzeciwka
×
×
  • Dodaj nową pozycję...