Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Liliium

Użytkownicy
  • Postów

    19
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Liliium

  1. @A-typowa-b hm. Ale nasz praojciec nigdy się nie urodził :) został stworzony :)
  2. @A-typowa-b temat taboo? A niby jaki to temat? ?
  3. Nienarodzony, choć kiedy przyłożysz mi lustro do ust, oddam ciepło szarą mgiełką, będziesz mogła rysować na nim uśmiechnięte minki lub napisać list, który przeczytam gdy otworzę oczy. Gdy już oboje. Nienarodzony, choć cały gotowy do startu. Zaraz miesięń wtłoczy mi ducha w pusty krwiobieg, różem obleje policzki. Jeszcze chwila i życie wypełni mnie jak czarkę. Lecz zanim jako ten pierwszy ujrzę cud stworzenia, wyśpiewam pierwsze psalmy, na cześć swego mistrza. Zanim stanę sam ze sobą i zrozumiem czym jestem a czym nie, poczuję głód. I brak. I chłód ogarnie moje usta, a z nim bojaźń, bo nie znam jeszcze słów, dzięki którym mógłbym to poskromić. Zasnę zmarznięty pierwszy raz, wpadnę w letarg. I śnił będę o tobie, nie mając pojęcia. I wtedy, choć jeszcze niczym nie zdążę zasłużyć, stworzenie się dokona - po siedmiu próbach, w końcu idealne, jak antymateria. Będę wielbić cię w tajemnicy, bo nie wiem czy mi wolno i wtedy zrozumiem, ale tak prawdziwie czym są chwytne dłonie i krew w arteriach, pulsująca tożsamo z oddechem przy uchu. To w twoich ramionach ułożę pierwsze wersy, które będę zapętlał w modlitwach jak wierszach, dopóki nie przyjdą kolejne przymrozki, a jabłka nie zaczną spadać z drzew I gnić. Marcin Lenartowicz/Basia Derlak. ( Chłopcy Kontra Basia) Grudzień, 2021.
  4. Dzięki za czytanie :)
  5. @tetu oho. Znajoma twarz :) Cóż. Nagromadzenie słów jest wyłącznie w strofie, gdzie ona wychodzi z kąpieli. Przez to, to rzutuje na cały tekst. W któreś finalnej wersji nie ma wersu z wyciąganiem ręki, jest samo oddawanie ciepła. I to robi robotę. Widocznie przekopiowałem wersję z tym wersem i tego nie zauważyłem. A prostopadłościan narysowany na kartce, wcale nie jest stały. Stąd - umówmy się - jaki posąg. Zwykłe pozowanie na twardszego, niż jest w rzeczywistości. Aczkolwiek nie o stratę tu chodzi :)
  6. @Natalka16 w odniesieniu do adresatki cyklu, jej imienia i mojego nazwiska, nawet nie wiesz ile uśmiechu mi zrobiłaś tym wpisem. K obok L. Hahahaha. Piękne! :D
  7. Bo i od tej piosenki tytuł zaczerpnięty. Zapomniałem dopisać. Co do przegadania, to zawsze byłem zwolennikiem minimalizmu i zwiezlosci formy, ale staram się tego oduczyć. Z kropki, stać się myślnikiem chociażby, jeśli nie całym okręgiem. Ale granica jest cienka, jeszcze muszę ją wyczuc :) Dzięki za czytanie.
  8. @Natalka16 trochę nie rozumiem o co chodzi z tym obok. Ale trudno. Cykl nie jest nigdzie wydany, pojedyncze wiersze porozrzucane po czasopismach branżowych :) Dziękuję za wczytanie, podobanie i sugestię co do braku edycji, ale w takiej formie za bardzo kojarzy się z cyckami :D
  9. Jakaś część wody,tysięczna naskórka być może,właśnie spotkała plastik.I w fontannie samej siebie,rozbryzguje się na wszystkie strony.Nigdy już nie wróci.Pod światło lampionu wygląda to niemaljak dym, jak mgiełka.Jestem posągiem.A może to niebo jest już tak nisko,że gubi chmury.Te z najniższych partii poszły na wagary,żebym mógł dać ci dziś słońce.I zimno mu teraz, bo zgubiło kołdrę,więc do nas należy podgrzanie go w garnku,przypalenie aż zmieni się w ciało stałe.To ja nim jestem.Zaprzeczasz, choć przecież wciąż maszwilgotne włosy.Jakbyś dopiero co wyszła z kąpieli,a skóra wciąż jeszcze była ciepła i barwiła sięna każdy możliwy odcień brązu.Owijasz się w ręcznik i przysiadasz na skraju łóżka.Dotykasz poduszki za sobą, bez patrzenia.Oddajesz ciepło, choć wcale cię o to nie proszę.A mnie nie ma.Jestem posągiem. Bryłą złożoną z równych i trwałych linii, widzianych od frontu jak prostopadłościan narysowany na kartce Z cyklu : Karma. Marcin Lenartowicz. Wciąż wrzesień. Tytuł zaczerpnięty od Pidżamy Porno.
  10. @Michał_78 jest jeszcze jeden tutaj, Sęknota. Może wkrótce dodam jeszcze kilka :)
  11. @Waldemar_Talar_Talar dzięki.
  12. Za oknem wschodzi już deszcz,to jeszcze nie mróz, nie śniegjednak horyzont już nas woła zza rynien.Temperatura spada proporcjonalnie,do stopnia zastygania ulicznych świateł .Czerwone.Żółte.Zielone, więc wbiegam na jezdnię i rysuję na niejzebrę dla ciebie.Latarnie przy chodniku zmieniam w te morskie,a do środka każdej chowam gwiazdę,zamknięta w daszku z dłoni, jakbym odpalał papierosa.Nie zgaśnie, choćbyś nie wiem jak się starała.A potem siadam na krawężnikuI podsuwam kolana pod samą brodę.Z cyklu: Karma.Niedźwiedź.Wciąż wrzesień
  13. @error_erroschętnie oddam :)
  14. @Leszczym w porządku. Mam w środku, w głowie drugą poetkę - Jagodę Mornacka. Mogła się przebić na powierzchnię :)
  15. @Leszczym drogi :)
  16. @Leszczym bóg zapłać.
  17. @error_erros kwestia obserwacji. Chociaż to przekleństwo w życiu codziennym, ta analiza i skrupulatność. Dzięki za wizytę :)
  18. @_Marianna_ w proch? Wątpię, żeby nasze oprawy rzeczywiście zamieniały się w piasek. Zresztą - najlepszy kompost jest właśnie w takiej formie. A duszyczka? Ta jest ponoć niesmiertelna, więc akurat nie ma nic do gadania. Przejmie po prostu oprawę jakiegoś robaczka, czy wołu.
  19. Jest takie miejsce wewnątrz starych desek, którego nie da się przeciąć czy przeciągnąć magnesem chociażby o strzępek. To kamień węgielny tego drzewa. Wystrugają potem z niego meble do mieszkań, a ono będzie widoczne z każdego kąta, nawet przez cegły. Jeśli zostawić je dostatecznie długo, nie karmić lakierem i nie chronić przed wilgocią, oplecie każdy zakamarek, aż dostanie jemioły, a przez nią pocałunków między półkami na książki i wazon z suszem. Powstanie ogród pośrodku mostu, bo tym będzie pokój pełen tlenu i podłóg, zamiast sufitu i dziupli. A ja stanę się kompostem. Z cyklu: Karma. Październik, 2021.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...