Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

silVa

Użytkownicy
  • Postów

    1
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez silVa

  1. Sześć komór jedna pełna Czy krwią nasiąknie wełna Nabój Twymi rękami włożony Może być we mnie wystrzelony Wiesz o tym lecz się nie wahasz Rewolwerem przed oczami machasz Bęben wprawiasz w ruch Myślisz że taki z Ciebie zuch Plujesz mi w twarz Tak ze mną grasz Lufa celuje w skroń Czuje przeznaczenia woń Zamykam oczy godzę się z wyrokiem Nie zamierzam być prorokiem Ty mnie popędzasz krzyczysz bijesz Tak się z prawdą nie miniesz Naciskam spust zwalniam zapadnie Szukam twego serca w studni na dnie Serca nie ma pusta komora Gra zaczyna się od nowa Smukli dwaj panowie milczący Wiernie w izolatkach czekający Brzydkie są ich metalowe marynarki Czy ta runda przyniesie niespodzianki Choć widzisz moje łzy Wołasz kolejnego teraz są trzy Gra nabiera tempa Z cierpienia wykrzywiona gęba Pode mną kałuża nie wytrzymałem Słysze śmiech tym Cię rozbawiałem Śpiewający ptak w klatce złotej Nie widzialny pusto w niej jak w komorze mojej Robi się późno za nami połowa Choć nie wierzysz cała moja głowa Jest i czwarty cwaniak w bębnie Oj coś czuję że będzie ze mną biednie Broń ostrzega że wypali tym razem Artysta uczcił zdarzenie obrazem Przez wieczność na nim Twe błagania O gry przerwaniu i chwili pożegnania Ja się nie poddaje piątego dobieram Jakieś punkty chyba zbieram Punkty w bitwie gdzie moment każdy Symbolem miłości będzie zawżdy Pięć psów w budach szczeka Ze zgrozy karaluch i mysz ucieka Szyby pękają tynk sypie się z sufitu Nic nie wytrzymuje determinacji krzyku Ktoś wchodzi nawet nie puka Przynosi ze sobą czarnego kruka Znam go ja Przez niego ta gra Bierze Cię z pokoju siła targa PRZESUWAM WSKAZÓWKI ZEGARKA Bęben już cały iskrzy się śmiercią Sześć języczków wszystkie się wiercą Ostatnie spojrzenie tylko nasze Nie pozwolę Ci czekać zaraz świecę zgasze Biały płomyk nadziei ginie Nad nim unosi się Twe imię Wypowiadam je krzycze Nie... Ja już na nic nie licze Chce żebyś widziała Kielichem krwi się oblała Ostatni jęk usłyszała I nigdy o mnie nie zapomniała Czas jak miłość nie zna litości Zaciera swe ślady pozostaje w czystości Przekroczyłem granice nie ma odwrotu Koniec bliski wypadek samolotu Odwracasz się do niego obejmujesz Ja lufę a Ty jego całujesz Nawet w wierszu marzenia umierają W miejscu gdzie zgliszcza chwastami porastają Mam już tego dość STRZELAM...
×
×
  • Dodaj nową pozycję...